Elu! Zawsze są jakieś straty. Niewiele mam dalii tak od początku. W zasadzie chyba żadnej tak w ciągłości. Chyba to jest piękne w uprawie dalii, że można je ciagle zmieniać, a nawet trzeba.
Ja w zasadzie sadze prosto do gruntu, ale niepewne typy wsadzam do donic, żeby nie zajmowały miejsca na rabatach. Polecam Elu spacer o świcie z lornetką. Patrz tam, gdzie usłyszysz śpiew. Teraz jest piękny na to czas!
Marysiu! Dziękuję!
Nie bój się!
Na pewno dalie przetrwały! Ja też czekam na to aż dzieci będą wyprawiać święta. Teraz jest jakiś ogólny problem kto gdzie idzie, a jak starszy syn zrobi, nie będzie problemu. Niestety już nie będzie z nami mamy, to będą pierwsze święta bez niej. Przez to niespecjalnie mam nastrój do przygotowań. A może jednak będzie z nami...
A muszę Ci się
Aniu pochwalić, że dziś, pomijając pikowanie posadziłam pomidory w szklarni. Tak trochę sugerowałam się Marysią Franusiową i powsadzałam. Ale kilka roślinek popikowałam do kubeczków po jogurtach, jakby te padły z zimna np. .
Dalię pierwszą posadziłam do wiadra, taką z Auchana(
) i jedną od Kluski. Trochę te święta pokrzyżowały mi plany, bo właśnie powinnam w ten weekend dzielić i sortować.
Na nery uważam, mam taką kamizelkę z białego (sztucznego) niedźwiedzia.
Wiesiu! Oj jak mnie gna! Jak tylko się lekko ociepliło i zaświeciło słońce, nic lepszego na skołatane nerwy i zasiedziałe stawy. mam nadzieję, ze w drugie świto będzie pogoda, bo w zasadzie będę wolna i będzie można nieco pogrzebać.
Dziś pokażę, co kwitnie u mnie na trawniku. Pokulałam się trochę po trawie i poczułam się przez chwilkę szczęśliwa jak dziecko: