Miłko , ja stosuję zalecenia z takiego wierszyka ......ale chciałabym , by już było po świętach .

Ależ Miłeczko, wyłącz telewizor i weź sobie do serca wiersz przytoczony przez Olusię . Koń z pewnością będzie udany a chlebek pyszny . Czy ten garnek będziesz wykorzystywać do pieczenia chleba czy też innych potraw?

Dorotko! Kawałek czegoś słodkiego zawsze pomaga! Pyszne rożki pokazały się u nas w lewiatanie. Kremik cudowny, makaronik na dnie i polany naprawdę smaczną czekoladą Tyle że dooopa mi od nich urosła Kupiłam też w internecie ramki do moich malunków z drapieżnikami, ale przyjdą po świętach, może i dobrze, bo kilka dni temu przyjechał kurier o 19 i powiedział, ze ma jeszcze 100 paczek do rozwiezienia

Olusiu! Super ten wierszyk! Zgadzam się! Z wyjątkiem kupnych pierogów. Ja do Świąt miałam zawsze dystans. Bardziej mi chodzi o to, że to będą kolejne święta w okrojonym gronie, ja nie mam weny do prezentów, dekorowania, atmosfery. brakuje mi ludzi, a nawet łażenia po centrach handlowych Chyba jakiś wieniec zrobię, żeby się wydobyć z tej dziury

Wiesiu! Ale skoki muszę oglądać! I filmy obowiązkowo jeden dziennie! Reklamy mnie powalają, ale też programy kulinarne, gdzie każą jakieś wymyślne fikołki świąteczne robić, a ja karpia na olej i już!

Chleb się piecze, ładnie wyrósł. Aparat mam na podorędziu, pokażę w wątku chlebowym też.

Dzięcioł, jeszcze z pory śnieżnej

Strasznie sympatyczny dzięcioł

W ciuchy jeszcze wchodzę , za to na wagę nie wchodzę . A kupiłam taką z pomiarem różnych zawartości w organizmie ale jej jeszcze nie rozpakowałam ..... odłożyłam do po pandemii .

A ja mam taką i aplikację do niej. Najgorsza jest zakładka "trends" Ale staram się trzymać w ryzach
Jak obiecałam, tak pokazuję (nie przekroiłam jeszcze bo gorący)

Jeszcze nie upiekłam w swoim długim życiu własnego chlebka .... od czasu do czasu podjadam Verci .

W ramach odganiania ciemnicy powiesiłam dziś w oknie kurtnę z gwiazdek, a na parapecie postawiłam świecznik świąteczny . Mi dobrze robi spacer po lesie, bo jakoś nie czuję wtedy tego Mordoru. Nawet dzisiaj w lesie była całkiem fajna energia , mimo że było tak ciemno, że panele fotowoltaiczne nie raczyły się włączyć.

Halinko , a gdzie dokumentacja zdjęciowa ?

Telewizora nie mam od dwudziestu lat i jakoś mi nie brakuje i popieram Halinkę bo las "daje moc" i taki spacer zawsze mi dobrze robi .
A chlebek taki smakowity że zaraz poczytałam sobie o garnkach rzymskich i widzę że są dobre we wszelakich zastosowaniach to może zrobię sobie prezent

Uwielbiam spacery po lesie, ale zimą mi nie po drodze. Ale wystarczy mi przechadzka po okolicy, gdzie jeziora, pagórki pola, miedze zarośnięte i krzyk gęsi i żurawi, które chyba w tym roku nigdzie się nie wybrały.
Wiesiu! Ja bez telewizora nie wytrzymałabym. Jestem kinomanką i telewizor służy mi do oglądania filmów i ew. skoków narciarskich. Staram się ignorować resztę chłamu.

Halinko! Nie za bardzo wiem, co mogłabym sobie powiesić w oknie dla poprawy nastroju Coś wymyślę. Kuzynka przyniosła mi taki mały stroiczek, bardzo miło U mnie panele też zdechły... Akurat kiedy piekłam chleb. Czyli piekłam na cudzym prądzie

Oluś! A Verka nie chwaliła się w chlebowym wątku. A szkoda, bo zbieram doświadczenia z wszelakich chlebów.

Udało mi się po południu wyjść do ogrodu. Założyłam śmieszną krasnoludkową czapkę i czerwoną kurteczkę i podreptałam sprzątać widły, grabie, porzucone konewki i donice. Nawet posprzatałam truchła nasturcji i innych takich tam, co umarły pod tym śniegiem w zeszłym tygodniu.
Potem wróciłam do domku i pakowaliśmy próżniowo własne wędlinki.

Już widzę tego krasnoludka w ogrodzie..

U mnie telewizor w zimie jest włączony pół dnia, głównie na programach sportowych... nawet jeśli tylko zerkam,
muszę się napatrzyć na to białe szaleństwo i piękną zimę jaką niektórzy mają na co dzień...

Nagrywam też wybrane filmy by móc oglądać bez denerwujących reklam...

Miłko jeśli nie masz głowy do dekoracji to polecam zwykłe sznurki światełek, one 'robią' dużo dla nastroju...

Nelu! Bardzo Ci dziękuję! Powiesiłam lampki i od razu się fajnie zrobiło. Czasami najprostsze pomysły są najlepsze

Dziś spadł maleńki śnieżek. Trochę białego, a od razu lepiej. Dostałam od Stanisława Lipienia paczkę z daliami. Była w altanie, musiałam ją schować ze względu na mróz.
Leciutko, zgodnie z wierszykiem szykuję się do świąt rezygnując z kilku punktów. Pierniczki dziś maziałam czekoladą i posypywałam płatkami migdałów. I powiesiłam moje malunki z drapieżnikami na klatce schodowej.
I Gwiazdor do mnie dziś przyszedł. Komputer nowy dostałam i usiłuję go ogarnąć. Nie będę miała do niego oprogramowania, do którego jestem przyzwyczajona. Będę musiała się przestawić. Lecz to same zalety, mózg będzie musiał nieco się wysilić Ściąganie zdjęć też w inny sposób. Na razie się miotam, ale jestem szczęśliwa.
Muszę zapomnieć o starym, bo już nie nadawał się do moich potrzeb i był strasznie duży.
Udało mi się ściągnąć zdjęcia, zmniejszyć je i wrzucić na razie bez obróbki:

Oooo... ale ten ostatni łobuziak fajny... jak jakiś klejnot miedzy konarami....
Ja tez pomalutku... dzisiaj choinka i jakieś ozdoby... pierwsze porcje pierników sprzed tygodnia skończyły w brzuchach rodziny i wczoraj robiłam kolejny raz.. ule głeboko schowałam bo te znikają w każdej ilości...
Prezent zacny...

Aniu! Ja pierniczki schowałam dziś, ale wszyscy wiedzą, gdzie są więc pewnie będą jeść po kryjomu.
Z kompem się oswajam, dziś zrzucałam zdjęcia i obrabiałam z lekka. Nie wstawiam jeszcze znaku wodnego, bo czekam na narzędzie odpowiednie.

Dziś będę ciasto na chleb i na makowce robić. Makowce zawsze robiła mama, ale się rozchorowała przed świętami więc muszę sobie upiec sama.
Wyszłam dziś na ogród ptaki karmić i kilka fotek poczyniłam.

i samiczka gila do mnie przyleciała

Bardzo lubię Twoje wyjścia do ogrodu !!!

Dziękuję Olusiu! Ostatnio nie wychodziłam, tylko ptaki karmić, bo śnieg i mróz.

Wszystko przykryte zmarzniętym śniegiem i całe stadka ptaków.

I kilka ujęć ze świątecznego spaceru. Aura dopisała. śnieg skrzypiał pod stopami. Wypróbowałam nowy statyw.

Miłeczko przepiękne fotki

Miłeczko, podpisuj zdjęcia ptaszków.
Ja się na nich kompletnie nie znam, ale odkąd przylatują do mojej stołówki jakoś chciałabym wiedzieć kogo goszczę.
U nas potrawy na święta szykowane sa w 5 domach. Wigilia była u mnie, ale każdy przyniósł coś ze sobą, także aż tak bardzo się nie narobiłam.
Ale makowiec u nas kupny. Od kiedy teściowa przestała go robić kupuję sprawdzony, pyszny.
Przynajmniej niech ktoś zarobi

Miłko fotki jak zwykle powalają, czy to krajobraz, czy detal czy ruchliwe ptactwo, widać rękę i oko mistrzyni.
Wszystkiego dobrego w tym roku.