Aniu serdeczne dzięki za opamiętanie! Jak to dobrze mieć takie koleżanki, serio!
Z tym ogrodem na miejscu, zaraz za oknem to był serio strzał w 10! W każdej wolnej chwili uciekam od ponurej rzeczywistości - nawet jeśli tylko przez kuchenną szybę! Poniżej wklejam ostatnie obiekty moich westchnień
A propos zlotu czy spotkania, zwał jak z zwał... oczywiście, że możecie mnie napaść
Ale co to za napaść jak za moją zgodą (gwałtu wtedy nie ma)
Miłeczko choć wolę tę kolorową jesień, to jednak trzeba przyznać że takie ocukrzone rośliny też mają wiele uroku. Szkoda tylko że trawy nie mogą być takie cały czas.
, a może jednak dobrze - bo spowszedniałoby to ich piękno i zwiewność.
Ewciu - Nowinko ostatnio żeby o zdrowiu nie myśleć zbyt wiele, uciekam do świata za oknem, nie że tam coś robię, ale przed pracą, kiedy piję kawę - zwyczajnie się gapię i zawieszam. Zawsze powtarzałam, że myśleć trzeba - a ostatnio dochodzę do wniosku, że za dużo to jednak lepiej nie myśleć. Uczono mnie od dzieciństwa, że poziomy równa się w górę, nigdy w dół - a tu rzeczywistość dnia powszedniego pokazuje, że w cenie jest tylko bylejactwo i gównowatość, solidność i logika nie mają wzięcia, są bardzo passe. Żeby się nie poddać galopującej frustracji - uciekam za okno. Taka emigracja.
O portfelu nawet wspominaj, bo już dawno nie byłam na takim debecie!
Ewciu - efkaraj kosodrzewinkę przycięłam, ale pewnie ją jeszcze przytnę na wiosnę. Teraz w niej buszują stada sikorek i wróbli. To ich stałe lokum, od chyba 3 lat przylatują tam ciągle, chowają się przed wiatrem, a powyżej na brzózce mają jedzonko - więc zawsze blisko
Trawy zaplotłam w lecie - ale tylko prosa i miskanty z serii "miękkie" czyli gracillimus i morning light, inne już w lecie były zbyt twarde, a co dopiero teraz. Jak mi czasu starczy i pogoda dopisze to może wreszcie w sobotę pozwiązuję resztę traw, ale tak zwyczajnie sznurkiem. Rozplenicom daję spokój, u mnie aż tak bardzo się nie siały.
Danusiu cieszy mnie to co piszesz, ale przecież u mnie żadnych wodotrysków nie ma! Ot krzoki i ścieżki
Kochana, kazdy ogród - mniejszy czy większy, nieważne - ma swój urok własnie takim jakim jest! Ja bym tam chciała mieć huśtawkę i staw, ale mam ławeczkę i mini oczko. Ważne że po pracy mogę się przebrać i uprawiać to ogrodowe kung - fu. Nie tworzymy ogrodów pokazowych, nie jesteśmy projektantkami, frajdę ma przynosić samo ogrodowanie, a nie wybory na miss ogórka
(mam nadzieję, że nie uraziłam nikogo, wszak w ogórkach nic złego nie widzę. Na pogaduchy to Ty mnie specjalnie namawiać nie musisz Kochana
Muszę się Wam przyznać, że z okazji zbliżających się moich okrągłych urodzin siostra już zrobiła mi prezent! Dostałam aparat (MÓJ PIERWSZY W ŻYCIU!) żebym mogła robić zdjęcia, a nie foty telefonem.
I choć z pewnością moje fotki nie będą mogły się równać z Waszymi, to mam nadzieję że z Waszą pomocą, robienie zdjęć pójdzie mi lepiej niż do tej pory.
Mam sporo radości z tego powodu! A to zajawka - fotki robione z kuchennego okna