Sierko - Ewo jasna sprawa, że zmieniać będziemy zawsze. Tyle ciekawych roślin... a ogród przecież gumowy nie jest, nie naciągnie się. Ale to prawda, że jak się naogląda różnych ogrodów, to potem nie sposób krytycznym okiem nie spojrzeć na swój. Ale przecież w żadnych wyścigach na najpiękniejszą piękność nie bierzemy udziału. I fajnie, że u każdego coś innego. Mnie się tam ogromnie podoba Twój ogród, ta przestrzeń...
Siberko tak, mowa o Moonlight Kordesa.
No cóż - pożyjemy zobaczymy. Oglądałam swoje - ładne zielone i jeszcze mają liście, będzie obrywania a obrywania.
Oczywiście, powiedzenie "rabata wstydu" ta koleżanka zarezerwowała dla swojej rabaty (moim zdaniem wcale taka nie była), ale koleżanka zastrzegła sobie, że taka rabata jest tylko jedna
Wbrew pozorom chyba aż tak bardzo się nie przejmuję. Z czasem dostrzegam różne mankamenty... a jak pisałam wcześniej, jak się naoglądasz innych ogrodów, to ach i ech... i to chyba normalne, że chciałoby się wciąż więcej i lepiej.
A propos pracy - mamy niezwykle wymagającą dyrekcję, która niemal na każdej naradzie (a mamy ich mnóstwo, bo Pani lubi mówić, a że od września czeka trylion nowych rozporządzeń ministra, które są jeszcze niepodpisane, ale podobno obowiązują, to dyskutować jest o czym) - przypomina i podkreśla, że owszem 18 godzin to mamy dydaktycznych, ale oprócz karty nauczyciela obowiązuje nas 40 godzinny tydzień pracy - wg kodeksu pracy. Jak to kiedyś policzyłyśmy z koleżanką były tygodnie, że wyszło blisko 50 - ku chwale ojczyzny rzecz jasna. Projekt goni projekt... jednego nie skończysz, już się pisze następne. Kilka lat temu kiedy się zmieniła dyrekcja wiedziliśmy, że może być trochę hardcorowo, ale aż tak.... teraz już przywykliśmy. Pstrowski przy nas ma na noc.
Nelu jak fajnie to napisałaś "ogrodnik myśli, że dobrze myśli". lepiej ująć nie można! A przecież te nasze myśli też nakręca to forum
Ale to dobrze, bo coś się dzieje. A zmieniać pewnie będziemy już zawsze. Lepiej lub gorzej, ale zmieniać będziemy.
Ja te moje pęcherznice tnę tylko prześwietlając, bo zależało mi na tym żeby były duże. Spróbuję w tym roku inaczej, choć nie będą kwitły - trudno. Zobaczymy po roku co z nich będzie.
Inuś jak już pisałam wyżej - pęcherznic z wysokości nie tnę, tylko prześwietlam, bo miały być duże.
Rabatę zmienię na bank - jak? jeszcze nie wiem. Zobaczę jak stanę na miejscu, bo z okna to się wydaje że dobrze widać...
Małgoś większość z tego tam rośnie jednak pójdzie pod łopatę. Co tam wykombinuję jeszcze nie wiem. Zobaczę jak stanę przed nią z łopatą. Czasem moja porywczość przynosi dziwne efekty
Kwestię rabaty zostawię na cieplejszy czas. Pomysłów mam kilka... ale co tak naprawdę zrobię? Dziś wydaje mi się, że fajnie byłoby usunąć jednak większość z tej rabaty - tuje zostaną i może jedna pęcherznica, a z przodu może coś a'la kwietna łąka? No żeby motyle i pszczoły miały swój kawałek? Bardzo mi się takie trochę dzikie miejsca podobają, a u mnie widziałabym takie właśnie tam. Gdzie indziej nie bardzo pasuje.
Innym pomysłem jest wymiana kilku krzewów. No bo chciałabym jeszcze posadzić jakąś magnolię, marzy mi się kalina watanabe, jakiś guzikowiec... i myślę czy zwyczajnie tych krzoków nie dosadzić zamiast hortensji i budlei - może któraś zostanie. Naprawdę nie wiem...
Nawet jakoś specjalnie nie było czasu na to żeby myśleć intensywnie, najpierw nas człowieków rozłożyła grypa (no bo ferie przecież!) a do tego jeszcze przeżyłam mega stres, bo się na śliskich kafelkach wywrócił mój stary pies, który i tak już ma problemy z biodrami,to jeszcze ponaciągał mięśnie, biedny nie mógł chodzić, do tego strasznie się bał nawet podnieść, bo się zraził do chodzenia po kaflach (a u mnie wszędzie na podłodze kafle). Wet musiał przyjeżdżać do nas, bo zastrzyki, bo kontrola itd. Na szczęście po kilku dniach jest już lepiej i nawet wyszedł się dziś pogrzać na słonku.
Czytam u Was w wątkach, że co niektórzy już ostro zasuwają w ogrodach. A u mnie jeszcze stary zmrożony śnieg... choć już złazi.