Nelu właśnie, ta susza niechby się aby znacznie ochłodziło i to tak nie przypiekało, kolejny dzień było 21* w cieniu

Marysiu tego chwasta nic nie zniszczy, jak te kawały wsadziłam do dołów i zasypałam to przez chwilę nawet myślałam żeby tego nie podlewać, ale szkoda mi tej ciężkiej harówki ulitowałam się i wlałam na nie dwa wiadra wody. To co się nie zmieściło przerzuciłam przez płot, ciekawa jestem czy przeżyje

Czasami ogród to ciężka fizyczna praca........ale daje też siły do walki ,ja czasami usiądę i mówię na dzisiaj już koniec ,posiedzę 5-10 minut i znowu pędzę coś zrobić i ciągle jakieś nowe pomysły do głowy przychodzą i tak to się kręci ,ale Ty dzielna Majeczko dzisiaj byłaś

Żanetko tak, to cała prawda o ogrodnikach, narobić się jak dziki wół i być jeszcze z tego powodu szczęśliwą ja co prawda nie mówię że na dzisiaj koniec, ale posiedzieć czasami muszę żeby odsapnąć, potem idę na spacer żeby dojść do pionu i znowu do rycia i dzielna bywam każdego dnia ale jeszcze tylko jutro i odpoczynek od grzebania do wtorku, obiecuję

To trznadel! A miałam podpisywać na odwrocie!
Cudowne te Twoje drobniuśkie kwiatuszki!
A dziś też wymyślaliśmy konstrukcję dla róży. jestem ciekawa, co z tego wyjdzie.

Maju, chyba nie powiesz, że wykopałaś giganteusa sama .
Ja nie mam odwagi wziąć się za mojego

Giganteusa, przezornie, od razu posadziłam przy płocie, na dole działki .
Ja też się dziś sponiewierałam, choć do ogrodu poszłam po pracy,
Przy księżycu skończyłam grabić łączkę z liści .
Solidne te podpory pod róże, teraz to już będzie na lata .

Miłko ja bardzo lubię wiosną ten drobiazg, a potem późnoletnie smagliczki, to takie dopełniacze
Edytko no oczywiście że sama, po kawałeczku z widłami, szpadlem i siekierą, brawo ja jeszcze czekają na ruszenie miskanty David którego muszę tej wiosny przesunąć i Zebrinus, ale ten chyba musi poczekać aż okolice rabaty Goldiego będą zrobione
Elu łażę z tym giganteusem jak kot z pełnym pęcherzem bo to jest jego trzecia miejscówka i już ostatnia.

Ta konstrukcja pod pnące róże to dopiero połowa, jeszcze musi być dociągnięta do chodniczka i zakręcona wzdłuż niego, ale to dopiero jak stary dom padnie. Jakby sądy działały normalnie to pewnie wyrok w sprawie odszkodowania byłby już wydany a tak ciągnie się to wiecznie

O, gigantusa też kiedyś wyszarpywałam ,niezła to walka . A tym za płotem to się nie martw, da radę u mnie ktoś wyrzucił kiedyś kępę na łąkę i radzi sobie świetnie

Wiesiu o tego się wcale nie martwię, a jak wyschnie to wcale nie będę za nim płakać

Wykopać tego miskanta ,to niezła orka .Ale i z rozplenicą nie jest łatwo .Kiedyś pamiętam w takcie wykopywania złamaliśmy dwa szpadle i dopiero siekiera dala radę .Teraz aż się boję pomyśleć o trzcinniku ,który jest już wielki i czas go odmłodzić

Mnie czeka wykopanie zwykłego miskanta i juz się boję
Ale zaprosiłam kolegę, który chciał go ode mnie
Niech wykopuje i się podzielimy
Co do róż, bardzo polecam Bajazzo
Ja nie mam, ale jest u sąsiadki
Po prostu cudo

Z rozpędu jeszcze wykopałam, podzieliłam i posadziłam wielką kępę miskanta David bo ruszyłam z rabaty Dawidowej żółtego liliowca, potrzebowałam go na rabatę Goldiego gdzie troszkę tylko okroiłam Zebrinusa. I tym sposobem robota się kręci.

Jakoś zaniedbałam wątek choć ogród nie pozostawiam bez dozoru na tak długo mimo że zimno dzisiaj było to pracowałam cały dzień w pocie czoła
Zaczęłam nasadzenia na rabacie pod domkiem, żeby uziemić 200 krokusów to musiałam usunąć kafle które tam były położone tymczasowo, docelowe ich miejsce to nowy chodniczek pod cisami więc trzeba było tam wyplewić czyli klasyczne rodzenie się zależnej roboty

Remembrance Crocus vernus prawie przekwitły więc odważyłam się je wysadzić z doniczek


Jutro zaczynam przesadzać róże i dzisiejsze kopanie było treningiem

Tymczasem ogród pięknie kwitnie

Majeczka ale pięknie u mnie dzisiaj nic nie dało się robić bo zimnica i co chwilę śnieg padał .

Mistrzem pracy zależnej i ja jestem .
Majka, te ścieżki wykładasz - oczywiście - sama [przyjęłam jako pewnik].
Kładziesz je bezpośrednio na ziemi, czy coś posypujesz

Danusiu u nas też kurzyło śnieżkiem, ale do ziemi nie dolatywał a ja w zaparte bo muszę się uwijać, no normalnie nie umiem się wyrobić

Elu te co na zdjęciach to układałam jak byłam piękna i młoda te chodniczki układałam bezpośrednio na tym co mam w ogródku, zawsze mogę jakoś je poprawić bo ostatnio porobiły mi się uskoki i szpary z powodu szkód górniczych
Dzisiaj to syn przenosił te kafle, mój kręgosłup do takiej pracy się już nie nadaje i ten chodniczek leży na ziemi i czarnej folii bo jednak od cisów może coś tam wrosnąć czyli bluszcz, konwalie, gajowiec czy najzwyklejszy perz wrastający zza siatki. Właśnie tam psica lubi podbiegać żeby sobie popatrzeć na pole za siatką więc musi być chodniczek

szafirowe rzeczki

Pięknie wyglądają szafirki w takiej ilości .Błękit aż oczy rwie a co sadzisz potem ,jak już przekwitną ?

Majko, znalazłam w swoich zapiskach 'ku pamięci' że obiecałam Ci dalię Vernons Obsydian...

Kiedy w lutym myślałam o wysyłce to dopadło mnie jakieś przeziębienie, potem to na pocztę nie
było po drodze a teraz... no nie wiem czy z tego coś zostało wyrośnie...
Niemniej wsadziłam dziś do doniczek bo jakieś oznaki życia niektóre bulwki wykazują i jeśli coś
wykiełkuje to może przy najbliższej (oby jak najszybciej.. ) okazji podzielę się z Tobą

Nawet u mnie wiosna chce być kolorowa - pokazały się pierwsze pąki narcyzów sadzonych jesienią.

Ewuś po szafirkach byle co one dość długo są na rabatach nim uschną liście i szybko wychodzą jesienią więc nie ma co się szarpać z jakimś zastępstwem.
Może być tak czyli przemiennie z lawendą



ale to nie jest prawdziwa rzeczka, w rzeczki czasami wsiewają się smagliczki, które muszę wcześnie usuwać żeby nie zagłuszały szafirków jesienią.

Nelciu w tym roku pewnie nikt nie będzie przesyłał karp dalii, moje też takie lichutkie, muszę skupić się na przetrwaniu aby po jednej karpie z koloru, dla Ciebie miała być Honka. Dobrze że nie ukopałam dla Ciebie tego powojnika Casandra bo z kolejną doniczką bym latała po ogrodzie, już nie wiem co zrobić z donicą powojnika dla Danusi

Majeczka ja też mam szafirki tyle że na przemian z krokusami a potem liliowce powojnik może Majeczko wsadź u siebie żebyś nie miała problemu