No, wiadomo, że każda odmiana, a nawet sadzonki w obrębie tej samej odmiany mają swoje cechy osobnicze i robią to co mają w genach lub na co pozwalają im okoliczności. Niektóre i rosną i kwitną jakby ktoś im za to płacił
Ale rozmowa dotyczyła rocznych siewek, naszych, nie pędzonych w szkółkach. A tu już logika wskazuje na to, że przy niedoborach wody, z którymi wszyscy się borykamy, hostka która zawiązuje pąki, rozwija kwiaty i buduje nasiona, automatycznie ma do dyspozycji mniej wody dla liści i nowych pąków na następne lata. Młode rośliny mają słaby system korzeniowy. Niby można je regularnie podlewać i nawozić, ale wtedy tego systemu korzeniowego nie rozbudują na tyle, żeby sobie sam radził w sytuacji kryzysowej.
Żeby mieć pewność, że coś ma wpływ na hostę lub tego nie ma, trzeba by przeprowadzić doświadczenia na przynajmniej setce sadzonek jednej odmiany rosnącej w identycznych warunkach i na tej podstawia wyciągać wnioski
Inaczej opiniowanie, co szkodzi roślinom, a co im służy nie ma naukowych podstaw
Oczywiście całe gadanie warte tyle co zeszłoroczny śnieg, gdy ktoś lubi kwiatki host
Ja, zasadniczo, nie lubię. Kiedy w ogrodzie kwitną wszystkie hosty, jest to najgorszy okres w ich życiu... i moim. U mnie wygląda to bardzo nieporządnie i kiczowato. Co innego, gdy w masie zieleni kwitnie
kilka hostek o fajnych kwiatach. O, wtedy to ma sens
Bo u niektórych host i kolorowe pędy kwiatowe i ładne kształty kwiatów są dekoracyjne. Ale tę urodę widać, gdy kwiatów jest niewiele. Inaczej jest chaos