Prawie każdy człowiek na jakimś etapie swego życia chce mieć w domu coś (kogoś?) do głaskania, przytulania...
Wiadomo, że najlepiej do tego celu nadają się koty i psy, ale "kot chodzi swoimi ścieżkami", a "pies to obowiązek"...
No... ale jednak chciałoby się czasem mieć takie coś żywe... do głaskania...
Tylko żeby zwierzę było niekłopotliwe...
To co, może jakiegoś małego pieska?
Może mały pies to mniejszy kłopot?
W wyniku takich przemyśleń niepokojąco często wybór pada na psy małe, rasowe, myśliwskie
Niestety, wygląd psa bardzo często potrafi omamić potencjalnego nabywcę, w efekcie czego w mieszkaniach/domach lądują psy zupełnie niepasujące do trybu życia ich właścicieli... bo kupujący nie pofatygowali się, żeby poczytać o rasie, o jej zwyczajach, potrzebach, chorobach...
Często są to szczeniaki rasowe, kupione niedrogo, bo z pseudohodowli lub już od pośrednika, mają 7 tygodni, czyli zupełnie nie są przygotowane do samotnego życia w pustym domu/mieszkaniu.
Sprzedawca ma wprawę w manipulowaniu naiwnymi ludźmi, więc w przekonujący sposób opowiada nabywcom różne bajki, które oni chcą usłyszeć... Bajek jest kilka, napisano o tym kilometry stron... Są fora, na których spanikowani, zniechęceni właściciele psów piszą o przezywanych dramatach...
Napisano na ten temat kilometry, na darmo...
W skrajnych przypadkach biją lub przywiązują swoje psy drutem do drzewa w lesie i odchodzą z miejsca zbrodni uszczęśliwieni, że wreszcie pozbyli się psa...
Schroniska pełne są nieszczęśliwych psów... a co pies, to inna historia... Są i rasowe, ale wyrzucone, są mniej lub bardziej urodziwe mieszańce, a najczęściej już wielorasowe czyli po prostu kundle...
Jedne kleją się do człowieka i dadzą się pokroić za jego dotyk i przytulenie, inne, zupełnie dzikie, namnażające się na polach i w lasach, boją się człowieka i wbijają się w najdalszy kąt budy, żeby uniknąć dotyku, bicia... Co pies to inny dramat...
Możemy im pomóc...