Ewo, wyguglałam sobie i rzeczywiście będzie ładna. Dostałam ostatnio od teściowej, ale ona nazwy mało kiedy pamięta.
Aniu, co mi w duszy gra to akurat wiem. Jeszcze trzeba to tylko dostosować do warunków i dopracować szczegóły. Chciałabym trawy, ale nie jestem pewna czy wytrzymają wiosenne powodzie. Te co mam, rosną dobrze, ale mają inne warunki. Ma być naturalistycznie i kolorowo, ale muszę dopracować szczegóły, czyli zapotrzebowanie różnych roślin. Przez chwilę myślałam nad zrobieniem tam czegoś innego, ale to była tylko chwila i szybko przypomniałam sobie, jakie są założenia. Mają być wytrzymałe na te warunki, jakie im tam oferuję. To już nie takie proste, bo i warunki takie same. Trochę buszuję już po sklepach internetowych i coś tam do koszyka wrzucam. Czy dobrze...
Próbuję łapać jakieś promocje, żeby było tanio, ale wszystko w jednym miejscu i w dodatku tanio, to nie wiem czy mi się uda. Może trochę poprzesadzam na jesień i jakoś będzie. Też chciałabym zrobić jak najwięcej teraz i nie czekać do jesieni, ale czy finansowo podołam, to inna kwestia, ale jednakowoż ważna. Tylko wiem już, że takim trybem jak do tej pory, to szybko tego nie skończę. Więc, trzeba chyba zmienić tryb...
Najgorsze to zdzieranie trawy (sporo tego) i znalezienie dobrej ziemi w okolicy, bo kompostowa ziemia już wyszła, a druga się robić zaczęła. Kupowanie takich ilości nie wchodzi w grę.
Choć, mężuś wpadł na pewien pomysł. Mamy wysoką pryzmę, na którą wyrzuca się odpady tzw. gorszego sortu (
); rośliny słabe (tam odżywają, o zgrozo!), obierki z ziemniaków (a potem rosną ziemniaczane krzaczory), wszystko co się nie nadaje na kompost, ale też nie ma potrzeby wrzucać do wora. Wysiewają się pomidory obok ziemniaków (i rosną sobie chyba w zgodzie, o dziwo, bo w tamtym roku nie zauważyłam problemów) , juki, co niby padły, Lilak co słabował i zielsko wysokie. Duża ta pryzma. Ostatnio mąż zamiast wyrzucić wykopana wierzbę, to wsadził ja tam.
I pewnie też będzie zamierzała żyć. Czego tam nie ma....
Podobno pod spodem mężuś dokopał się do całkiem fajnej już ziemi, więc może by tak pokopać w tych skarbach...
Gorzej, jak mi się wysieją pod wiązem pomidory i inne cuda, wraz z przywiezioną ziemią. Nie muszę wysiewać pomidorów. Co roku mam samosiew. W szklarni kilka nieprzewidzianych rośnie, na pryzmie pewnie też będą. W trawie czasem, albo w takich dziwnych miejscach znajduję. Tylko skąd nie wiem.