Witajcie Kochane dziewczyny! Az mi wstyd tak się zapuszczać z Forum. Jesli już coś tu oglądam to zazwyczaj czekając w kolejce do doktora, albo juz w łózku na telefonie, jednak pisać cokolwiek z tego ustrojstwa nie sposób. Ostatnio u mnie dosłownie jak nie urok to ... no wiecie co, bo na szkołę spadła epidemia jelitówki, więc przemęczyłam się sama nie wiem jak w czwartek i piątek, w weekend zaliczyłam zgon, od niedzieli jakoś wracam do żywych.
Chęci na nic nie mam, dopadła mnie chyba ta "jesienna rozlazłość", bo wciąż szaro-bura szmata na niebie. A nawet jesli na chwilę wyjrzy słoneczko to nie bardzo je widzę, bom zajęta w robocie. Tyle nowości u mnie.
Pikutku mąż wniebowzięty - totalnie go zaskoczył pomysł. Nooo i jakby się zaczął więcej interesować ogrodem
Żanetko i Danuś dzięki Wam kobitki za tak dobre słowa.
Aniu w moim życiu było sporo zamętu, mnóstwo niepewności i lęku. W pracy też coraz bardziej nerwowo - stąd taki u mnie klimat - staram się wszystko łagodzić, żeby odzyskać choć w domu spokój, który tracę gdzie indziej. Człowiek musi mieć taki swój azyl, w którym może się schować przed światem. A wrzosy? Nie wyobrażam sobie bez nich chyba żadnej rabatki
Inuś oczywiście, że masz rację z tym ogrodowaniem, powinno dostarczać przyjemności. Tylko ja się czasem zapominam że za chwilę pięćdziesiona stuknie, a ja bym chciała targać jak 20 latka. Już luzuję... Obiecałam sobie, że w przyszłym roku tylko dokończę nasadzenia nad rzeczką. Żadnego kopania, targania, wydzierania darni. Już dość. Chyba dojrzałam do tego, żeby się wreszcie w tym ogrodzie relaksować.... tylko zaskoczyła mnie jesień.
Nelu bardzo, bardzo dziękuję za tak miłe słowa. To ważne, jakby przypominają o tym, że to co robię, ma jednak sens.
Aśka póki co w ogrodzie nic nie robię. No i mam też mocne postanowienie, że w przyszłym sezonie to będzie tylko pielęgnacja tego co już jest. Dzięki Ci za tak ciepłe słowa, ale bez "Waszych" ogrodów i koncepcji działania, które odkryłam na poprzednim FO to moje miejsce tak by nie wyglądało. Mnóstwo wiedzy, roślin, pomysłów... dlatego też tutaj jestem, bo wciąż się uczę. Choć ostatnio mało czasu na konkretną edukację.
Ewciu święte słowa, Kochana, święte słowa - mam siebie jedną... i choćbym nie wiem jak chciała o tym zapomnieć, to się nie da, wory chwastów, trawy i innego badziewia mi o tym skutecznie przypominają. Obiecałam sobie że zluzuję. Muszę. Dziekuję za troskę
naprawdę, chyba nikt się tak o mnie nie martwił. Serio. Raczej uchodzę za babę nie do zdarcia. I wciąż słyszę: ona sobie poradzi. No to muszę, bo jak będę tylko płakać, to skończy się spuchniętymi oczami i tyle.
Margo moje pogorszenie nastroju ma wiele przyczyn. I pogoda, i powrót do szkoły (sama w sobie nie jest zła, tylko decyzje podejmowane przez wierchuszkę - a właściwie ich brak, to mi rozwala system), a zdrowie też jakieś takie pozostawiające wiele do życzenia. I ten mix tabletek mnie przeraża! Ale nic to, dość narzekania. Do świąt 90 dni!
Musze znów podzielić post, bo wyrzuca mi wszystko ....