Aniu - przeczytać takie słowa tytana pracy jakim jesteś to wielka radocha! Otoczaki bardzo lubię, im większy tym lepszy. I podobnie jak Ty lubię właśnie kamień i drewno. Wydaje mi się, że są fajnym dopełnieniem i świetnym tłem dla roślin.
Ach, gdybyśmy tylko miały możliwości pozwolić popłynąć tej naszej fantazji.... nooo, też się boję
i myślę, że wcale ogród na tym źle nie wychodzi.
Kochana, z odległościami to i ja mam spory problem. I obawiam się, że też będę przesadzać, ale to najprędzej za rok. Sadząc róże brałam pod uwagę, że muszę wleźć choćby po to żeby zrobić opryski, a na zimę zakopczykować. Teraz wygląda to jeszcze bardzo pusto. Sadzonki bylin były bardzo małe, prawdziwe bździnki. Kocimiętki jeśli urosną na pewno niektóre z nich znajdą miejscówkę. W większości miedzy różami mam margaretki, dzwonki, mnóstwo krwawnika w kilku odmianach (o niego się nie martwię, bo dzielenie i robienie nowych sadzonek jest bajecznie proste i niekłopotliwe. Róże sadziłam w odległości mniej więcej metra (te pnące nawet szerzej), a między bylinami odstępy ok 40 nawet do 50 cm. Wszystko przecież urośnie, choć na razie wygląda tak sobie.
Rabatka wydaje się mała, a wcale taka taka nie jest... To najlepsza fotka jaką mam.
Inuś i mnie się też podobała ta kamienna kora - ale fakt, kamienie mają ceny z kosmosu. Ale cieszę się bardzo, że są już bardziej dostępne. Pewna pani, której ogród kiedyś podziwiałam (bo to był taki pierwszy prawdziwy ogród u zwyczajnych ludzi z okolicy) robiąc skalniak za transport z kamieniołomu zapłaciła trzy razy więcej niż za sam kamień. 20 lat temu dla mnie była to cena nie do przeskoczenia. Wtedy chodziłam i podziwiałam, marząc o tym, żeby kiedyś samej móc zrobić taki prawdziwy ogród. No i marzenia się spełniły.
W temacie kości powiem tylko tyle - wiek bywa względny, choć też się boje co to będzie kiedyś. Powinnam uważać, bo kilkanaście lat temu bardzo brzydko złamałam nogę w kolanie. Skończyło się kilkakrotnym cięciem, śrubowaniem, drutowaniem, blisko dwa lata w gipsie (jak ja to przeżyłam to nie wiem, bo normalnie nie usiedzę na d...) oszczędzając tę chorą nogę, cały ciężar podświadomie przenosiłam na tę zdrową część. Po zdjęciu gipsu uczyłam się na nowo chodzić, a nogi nie dało się zgiąć nawet o milimetr, tylko długa i intensywna rehabilitacja w szpitalu i sanatorium pomogła. Dzięki temu boli mnie bardziej to drugie kolano, a kręgosłup od takiego krzywego chodzenia wytarł się z jednej strony bardziej i czasami wyskakuje dysk. Jak to boli chyba pisać nie muszę, kto przeżył ten wie. I nie wiem, czy skrajna głupota czy chęć zrobienia czegoś dalej pcha do tego, że nie zważając na dolegliwości targamy i targamy, ratując się potem czym się da. Ale mówię sobie, dobra, już powolutku kończę prace "budowlane", za niedługo odpocznę i się zregeneruję
Danusiu niby wszędzie teraz można dostać kamień nawet ten najbardziej egzotyczny, ale najlepiej chyba wygląda ten, ktory występuje w naturalnym otoczeniu najczęściej. Więc Twoje skałki są są jak najbardziej na miejscu
lepszych nie potrzeba!
Z przedostatniej chwili - zrobiłam obrzeże krawężnika... posadziłam roślinki nawiązujące do najniżeszego piętra rabaty pod płotem.
Wreszcie też mam już pełne skrzynki na parapetach
No i zaczynają kwitnienie irysy (te bardzo nieliczne jakie mam) - koniecznie muszę zaopatrzyć się w więcej odmian, ale to już za rok.
I na miły, choć u mnie bardzo deszczowy dzień - maczek syberyjski! A teraz do roboty, bo kasa się sama nie zarobi!