Wiesiu z różami będę dalej eksperymentować
Jeszcze dokupiłam w sobotę kilka sztuk
już mnie nawet korciło żeby wrzucić do koszyka taka co to ma takie cudne kwiaty... ale napisano, że ona średnio znosi grzybowe i inne przypadłości, więc pooglądałam i jednak głos rozsądku zwyciężył. Jestem z siebie dumna.
Asia ale by było... gdybyśmy tak obie wyskoczyły w takich oczorzutnych butach
A co do kloników - na początku też tak sobie myślałam, że może ten bardziej zielony był schowany w tym sklepie w cieniu... nic z tego. Obydwa mają identyczne warunki, rosną może 2-3 metry od siebie, w takiej samej ziemi, identyczny kąt padania promieni słonecznych... jak się zazieleni zrobię lepsze foty. Listki mają inne i to nie tylko w kolorze, ale i pokroju. Niech no tylko zrobi się już wiosna!
A wracając do żółtego z różem - u Ciebie przecież kwiaty chyba we wszystkich kolorach, ale jak przeglądałam foty to wszystko takie ładnie dopasowane i przenikające się, a u mnie w takich zestawieniach wyglądało jak na odpuście. A tego właśnie nie lubię. I pewnie miłośnicy rododendronów mnie teraz przechrzczą, ale nie lubię ich właśnie za te jarmarczne kolory.
Edytko no widzisz, działamy podobnie - przynajmniej jeśli chodzi o wędrówki roślin
Żółty mi kompletnie nie przeszkadza, mało tego powiem że żółte liście bardzo rozświetlają ciemną zieleń iglaków. Ale u mnie dużo iglaków w odcieniu żółtym i jeśli to one mają stanowić tło dla różowych róż, to mi takie zestawienie już nie bardzo pasuje. Widziałam pięknie skomponowane żółte i różowe róże, właśnie z przywrotnikowymi obwódkami i było pięknie. Nic to, "pażywiom - uwidim". Choć nad takimi mniejszymi co prawda plamami myślę, trudno na raz wywalić z ogrodu wszystko co odbiega kolorem. Co się da - stonuję, a co nie... wkomponuję w jakieś "kolorowe" miejsca.
Beatko Józiowy będzie, może w mniejszej ilości, ale bez niego życie traci sens
Margo czerwone róże same w sobie są bardzo, takie... powiedziałabym królewskie i jakoś nijak ich u siebie nie widzę. Staram się tworzyć trochę takie nieugłaskane do końca miejsce, nie lubię formowanych iglaków i bukszpanów... ale przecież nie tworzę ogrodu w stylu angielskim. Stąd wybór pada raczej na "pustawe panny" - choć wybór zdrowych odmian jest niezbyt wielki. Na razie na rabatach w większości miejsc jest szkielet. Dopieszczaniem w formie kwiatowej zajmę się w tym sezonie. Ale bardzo dziękuję za tak miłe słowa.
Temat strumyka poruszę nieco niżej.
Danusiu u mnie przez wiele, wiele lat w szafie kolorem dominującym kolorem była czerń, no i jeszcze czerń, ewentualnie coś w graficie. Od jakiegoś czasu stałam się jednak bardziej otwarta na barwy. I chyba dobrze.
No i wracam do tematu "STRUMYK" tudzież "RZECZKA" i terenu przed domem, który przysparza mi bólu głowy.
Roboty w ogrodzie za domem sobie wymyśliłam tyle, że nie wiem jeszcze jak to sensownie ułożyć żeby się ze wszystkim uwinąć, a wszystko musiałabym zrobić niemal jednocześnie. A tak se to ne da! Ale do rzeczy.
Strumyk płynie na mojej działce przed domem - teren jest nieogrodzony i grodzić go nie mam zamiaru. Jest tego wszystkiego ok. 400 m2, na górce - dość znacznej. Żeby nie deptać jęzora podczas koszenia tego zielonego czegoś (bo trawa to nie jest) teren blisko domu o największym nachyleniu, obsadziłam pod koniec wakacji głównie iglakami, wrzosami pączkowymi, i niskimi trawkami. Rabata ma blisko 30 m długości, szerokość różna zależna od fali. Wszystko wyłożyłam włókniną (choć jej nie lubię) i zasypałam korą, nie dałabym rady z plewieniem. Na tej łączce przed domem stoją dwa słupy - na jednym (bliżej rzeczki) rośnie winobluszcz, a pod drugim (tym bardziej na środku) dziki mieszaniec różany Ritausma. Żywopłotem martwi się sąsiad - muszę jedynie zapewnić dostęp do cięcia. Najlepiej byłoby nawieźć tam nowej ziemi i coś z tym zrobić. Niby proste, ale... w bliżej nieokreślonej przyszłości chcę tam zbudować przydomową oczyszczalnię ścieków. Więc gdzieś trzeba rozłożyć sączki, zapewnić dostęp aby wypompować zbiornik itd. Jedynie blisko żywopłotu można posadzić coś większego, bo na niebie nad łączką, niezbyt wysoko biegnie pajęczyna kabli. I wykombinuj tu babo coś mądrego!
Wygląda to mniej więcej tak: DOM, RABATA NA SKARPIE, ŁĄCZKA, STRUMYK... a ten na wiosnę lubi czasem wylać aż na łączkę... Może Wam przyjdzie coś sensownego do głowy?
Plan poglądowy:
W tym sezonie chciałabym obsadzić ten strumyk. Muszą tam rosnąć rośliny z mocnymi korzeniami, żeby podnosząca się od czasu do czasu woda(zwłaszcza po ulewnych deszczach) nie wypłukała całych roślin. Myślałam o tym (zresztą tez pisała Wiesia), że fajnie wyglądałyby hosty... ale one lubią nieco cienia, a może by im tak posadzić jakąś brzózkę albo wierzbę szczepioną na pniu? Są niskie, więc nie zahaczą o druty, a trochę cienia dają...
Na razie nie wygląda to zbyt ciekawie