Dzień dobry, mam nadzieję, że nie wszyscy są tak usmażeni, jak ja i psy moje. Coś okropnego, przestawiam podlewanie i tyle w dziedzinie wielkich ogrodowych dokonań. Psiska chrapią, aż miło słuchać. Pomyślałam, że to, co zaoszczędziliśmy w zimie-niezimie, spokojnie pożre klimatyzacja
Deszczu oczywiście nie było, to znaczy wczoraj lunęło na parę minut, akurat jak psiaki z pańciem spacerowaly, jedyny efekt to mokre futro i brudne łapy. O podlaniu ogrodu nie ma co marzyć, na dzisiaj słyszałam jakieś mokre prognozy, ale dlaczego od razu w pakiecie ma być burza, grad i wichura? Zbytek łaski.
Dagusiu kochasz łany kwiatów, to może lepiej, że sosny są u mnie
Zwłaszcza, że Ci nie brakuje ani lasu, ani przepięknych widoków, potoków, grzybów.... Bajkowo jest u Ciebie. Zapraszam w odwiedziny i też pozdrawiam
Tomku , myślę, że prawda leży gdzieś pośrodku Atlantyku
. Na pewno duży ciężar wielkiego pnącza /a jeszcze mokrego
/ może uszkodzić drzewo, tak samo niebezpieczny jest mocny wiatr; ale myślę, że nie należy popadać w paranoję, wystarczy dopilnować, żeby się bluszcz za bardzo nie rozszalał, nie zabierał światła. Mnie tak się podoba, że na pewno nie zrezygnuję. Natomiast sądzę, że chyba dla Twojej starej gruszy, to może być za duże obciążenie, jeszcze przy tej wariackiej pogodzie. Ja bym podcięła....bluszcz, rzecz jasna, nie gruszę
Pikutku, witaj pourlopowo. A gdzie byłaś? TAM? Ten liliowiec jest tylko u Krzysi, sporo liliowców odeszło z ogrodu, chyba mnie nie lubią. Kilka sprawuje się ok, ale tak w ogóle to nie jest gatunek dla mnie. Za dużo kłopotów, a efekt żaden. Obawiam się, że i z pozostałymi się pożegnam. Jeszcze jakiś czas temu było ok, ale teraz widzę, że znowu zżarte, chore, do bani
Bardzo lubię ich liście, kwiaty ładne, ale dla mnie to nie jest najważniejsze
Ewunia, bardzo się cieszę, że zaglądasz
Okropnie żałowałam, że nie mogłam skorzystać z Twojego zaproszenia. Jak zobaczyłam zdjęcia z Twojego ogrodu po 'zlotowej' wizycie, aż mnie skręciło. Pięknie! Może kiedyś jeszcze się uda
Verciu, ale się uśmiałam ze starego naleśnika na patelni
I dlaczego starego? Przecież jest świeżutki
Dziękuję za prusznikową info. Zastanawiam się, czy gdyby była prawdziwa zima, to też przetrwa? Może się skuszę, bo bardzo mi się podoba
Jakie zaśmiecanie, co Ty mówisz; zdjęcie zostaje, fiolet przecież
Poluś, no i masz rację; dalej jest najpiękniejsza i w dodatku mam chyba dwie, bo kupowałam Potomac po zakupie niby Second Wind. Teraz muszę uzupełnić. Jak będą obok siebie, wtedy dopiero sobie porównam. Bardzo dziękuję za identyfikację
Ewcia, śliczne drzewka; dożyjesz, dożyjesz i jeszcze się będziesz martwić, że duże i znowu ciasno
Moniśka, pomyślę o zakupach w ZP, choć przy tej pogodzie odechciewa mi się wszystkiego. Jeszcze pogodamy, ale Ty też poszukaj czegoś dla siebie
Martusia, zapomniałam, delikwentki przekwitły. Za to chyba były pomylone zdjęcia, bo na pewno nie kupiłabym takiej:
Red Hot
I jeszcze pojawiły się wirusy
Thea
Piszesz o swoim 'znakomitym' necie. Ja mam taki, że wysyłam po jednym zdjęciu