Veruś, ogarnął mnie jakiś leń przebrzydły
oczywiście zaglądałam na forum, ale z pisaniem było marniutko; czytanie lepiej mi idzie
. Urlop, oj bardzo by się przydał, w ciepłych krajach, nad morzem, zwłaszcza teraz, gdy za oknem paskuda i zimno.
Moniśka, muszę się przyznać do oszustwa: zupełnie niechcący napisałam, że mam jedną żurawkę, a przecież mam dwie
: pokazaną Green Spice i jeszcze Ring of Fire /też jest właściwie zielona/. Nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale też wydaję mnóstwo na korę. W tym roku było marnie z gałęziami do mielenia. Mam wielką nadzieję, że następny sezon będzie lepszy. Igły wysuszone, zapakowane w worki, czekają w pogotowiu, wtedy będą chronić paproty, hosty, lilie i nóżki rodków. Jeżeli wystarczy, opatulę też moje kwitnące bylinki. Mam też w zapasie kilka worków kory, gdyby zima chciała nadrabiać zaległości z poprzednich lat
Martulka, moje hosty poszły spać spokojnie, przymrozki ich nie ruszyły. Dzisiaj pierwszy raz była zamarznięta woda w ptasich miseczkach.
...............................
W ogrodzie powoli robi się zimowo, sennie i spokojnie. Pewnie do kompletu i ja zapadam w letarg, choć to raczej lenistwo i zmęczenie materiału. Sprawy zdrowotne dokuczały mi w tym roku, może też dlatego cała energia ze mnie wyparowała.
Roślinki śpią i nic się nie dzieje. Psiska okupuja kanapy, co parę godzin wypadają na zewnątrz z wielkim wrzaskiem, sprawdzają czy wszystko w porządku i znowu do domku, cieplutkiego, bezpiecznego, z pełną miseczką. Myślę o tych bezdomnych bidach, tych na łańcuchach, poniewieranych, bitych. I czego życzę ich oprawcom, nie napiszę publicznie....
Już rok mija, jak Zuzia pojawiła się u nas. Taka była przerażona, zagubiona, zmarznięta i głodna. A teraz? Ustawiła cały dom, rozrabia, szaleje ze szczęścia, gdy ukochany Pańcio wraca do domu, zabiera Kubusiowi zabawki i jest najsłodsza na świecie. A my jej na wszystko pozwalamy. Dzisiaj pojechała z Pańciem do sklepu po zimowe ubranko i już ma śliczny czerwony płaszczyk, z 'dziurą' na szelki. Płaszczyk jest lekki, tylko polar i jakiś materiał na wierzchu, podobno przeciwdeszczowy i przeciwwiatrowy. Zobaczymy, jaka będzie zima; nie chcę jej przegrzewać, ale jednak ona jest malutka i futerko ma delikatne, nie to, co mój Kubuniek-niedżwiadek
Porozsadzałam trochę host z doniczek, wszystkie paproty znalazły miejsce, szpital azalkowy na razie ma komplet pacjentek i mam nadzieję, że wrócą do formy. Zamówiłam kilka odmian lilii /ciekawe, co z nich wyrośnie: Lilypol, Benex i Królik/ i uziemiłam wszystkie doniczkowe z zeszłych sezonów; orientalne zostawiłam w doniczkach, ale ponieważ są tylko 2
, żaden problem z zimowaniem. Wyczytałam u Markity, że jej orientalne lilie rosną sobie w ziemi i nie wymarzają, nie wiem, czy się odważę na taki eksperyment na większą skalę, ale z jedną cebulą 'Exotic Sun' zaryzykowałam, druga poszła spać w doniczce do garażu.
Śnieg jest mokry i ciężki, początek sezonu otrzepywania krzewów zaliczony!
Mój internet dalej działa, jak chce. Zdjęcia wchodzą po jednym, inaczej wywala i zabawa od początku. To pewnie też mnie mocno zniechęciło do wątkowania, bo chociaż niewiele mam do pokazywania, to jednak zawsze ogród, a nie samo gadanie.