No i jeszcze nie ma tych trzech stron powitań
... no ale ja jak zwykle wolę jakość od ilości
, więc bardzo dziękuję wszystkim za piękne powitanie
.
Haniu zmiana miejsca zameldowania to była dla mnie trudna decyzja, bo cała historia mojego ogrodu, od jego początku, czyli wielkiego trawnika
, została. No ale trzeba iść do przodu
.
Agnieszko dzięki
.
Szanowna Administracjo witaj
Jola
Martuś byłaś tą kroplą drążącą skałę
jak zwykle delikatnie, subtelnie, ale skutecznie
. Cieszę się, że znów będziemy mogły wzajemnie się dopingować
. Z tym podlewaniem u Ciebie to jakaś masakra
- u mnie znów wieczorem pokropiło
, ale aż wstyd mówić Ci o takich rzeczach.
Marku może to i dobrze, że nie widziałeś
- zawsze to świeże spojrzenie na całość jest przecież potrzebne
.
Moniś otworzysz po północy, wpisze się Monika jako pierwsza, a potem ja o 5 rano
. I co Ty na to?
Ina witaj
Monika a to Ty go jeszcze nie znasz?
... i tak wsiadłaś do obcej osoby do auta?
oszzzz TY
.
Lucynko czeeeść
Wiesiu pewnie rozczaruję nie tylko Ciebie, ale już mało mam planów na zrywanie darni. W tym roku na pewno fragmencik pod mini-oczko, a potem już tylko ostatni fragment, który zniknie wraz z butlą od gazu
. Na szczęście darniowanie dobiega końca, bo to była najcięższa robota
.
Romka czyli mam moc jak kiedyś Kaszpirowski
- leczę przez ekran
. Cieszę się, że się cieszysz
.
Elu ja się nie zarzekałam
, ja tylko dojrzewałam do decyzji
. Na sucho, bez fotek, ale za to z szampanem
. Dziś będą fotki
.
Aniu my to chyba nie miałyśmy przyjemności się poznać - zatem miło mi bardzo
.
Asiu rozumiem Cię doskonale
. Pewnie i Ty w końcu dojrzejesz do decyzji.
............................................................................................................................................................................................................................................................................................
A teraz trochę historii
Mój ogród mieści się na warszawskiej Białołęce. Kiedyś w tym miejscu mój dziadek miał ogrodzoną łąkę na której pasły się konie. Była to bardzo spokojna okolica z takim typowo wiejskim klimatem. Niestety z biegiem lat wszystko tu się pozmieniało. Nowych sąsiadów przybywało w zastraszającym tempie. Teraz przez ulicę, na której w latach 80-tych 90-tych leżeliśmy w sierpniowe noce z bratem oglądając spadające gwiazdy, nie da się przejść
bo ruch jest masakryczny.
Do domu wprowadziliśmy się w 2008 roku. Teren dookoła wyglądał tak jak po każdej budowie - gruz, hałdy ziemi, zielsko, sterty z niewykorzystanymi materiałami budowlanymi - no było tam wszystko
. Teren został wyrównany i jak to bywa u wszystkich - obsiany trawą
.
Najstarsze zdjęcia z tamtego okresu:
Powstała wielka trawiasta patelnia
, na której nigdzie nie mieliśmy miejsca, w którym można byłoby ukryć się przez wzrokiem przechodniów. Postawiłam więc (tymi swoimi ręcami
) trejaż przy tarasie.
W 2011 posadziliśmy żywopłot z tui, a tata zrobił nam altankę
. Pojawiły się też pierwsze krzewy (2 berberysy
) i pierwsze powojniki.
W 2012 zaczęło się prawdziwe ogrodowanie
i to właśnie wtedy zaczęłam zrywać trawę
.
Pierwsza rabata to była różanka
w zeszły roku wyglądała tak
Kolejne rabaty szły już lawinowo
. Roślin przybywało w zastraszającym tempie
. Trawa znikała z coraz to nowych miejsc
.
Rabaty przechodziły drobne i większe korekty i w rezultacie powstało miejsce, z którego jestem niesamowicie dumna
.
To tyle z historii - tak nieco pobieżnie
.
Następnym razem już bieżące fotki
.