No i dla przypomnienia, lub info dla nowych Gości...
Moja działka to była kiedyś część gospodarstwa, takiego zwykłego na wsi. Był tu sad. Moi dziadkowie podzielili ziemię między swoje dzieci, a po moich rodzicach dostała sie mnie. Początkowo tam nie mieszkaliśmy. To była działka weekendowa. Latem zdarzało nam się tam bywać częściej no i urlopy – obowiązkowo. Póżniej zaczęliśmy spędzać tam coraz więcej czasu, jeżdziłam stamtąd do pracy i po pracy wracałam. Zimę spędzaliśmy w miejskim blokowisku. Ciągle byłam „zwierzęciem miejskim” i twierdziłam, że babą wiejską nie zostanę. Los sobie ze mnie zadrwił… Teraz nie wyobrażam sobie powrotu do Łodzi i mieszkania w bloku. I nie mówię już „nigdy…”
Działkę dostałam „po rodzicach” koło 1991 r., , w większości wyglądała tak
ale zagospodarowywać ją zaczęłam dopiero jak znalazłam się na Forum. Gdzieś koło 2008 roku. Dostałam wtedy zielonego zakręcenia (choć startowałam na całkiem innym Forum), podsycanego bardzo umiejętnie przez Forumki i Forumków , nabawiłam się wtedy wielu chorób m.in. różyczki i hortensjoby...z czego pozostała mi hortensjoba, a różyczka po pogromie w 2012 (gdy wypadło mi ze 20 krzaków) została trochę uleczona.
W obniżeniu terenu, na końcu działki mamy strumień, który wpada do rzeki – od wielkiego dzwonu, raz na kilka dobrych lat skosimy tam coś albo wytniemy i tyle.Tą część pozostawiłam do władania naturze. I ona radzi sobie tam bardzo dobrze tworząc łąkę, chaszcze i ... morze pokrzyw. Zadowolone są z tego również przeróżne żyjątka, ptaszki i zwierzątka.
Za mojego życia ten teren nie będzie doprowadzony do użytku, bo nie mam niestety tylu rąk co hinduska Kali, a czasami bardzo by się przydały. Dzieci poszły na swoje i wyemigrowały do innych miast, więc nie mam możliwości ich wykorzystywać
Wyżej mamy kawałek łąki, który kosimy systematycznie , a parę lat temu posadziłam tam kilka brzózek. Ten teren ukochały sobie krety i ryją tam bezustannie.
Działka jest bardzo wąska (16 m szer) i straaasznie długa, przez co trudna do aranżacji i zagospodarowania. Staram się tworzyć ogrodowe pokoje, żeby ta moja „ogrodowa kiszka” była przyjemniejsza dla oka. Im bliżej domu tym więcej rabat i innych nasadzeń.
W 2019 roku dorobiliśmy się nowej pergoli przy domu, a w 2020 nowego warzywnika w 5 podniesionych rabatach-skrzyniach, kolejnej pergoli grillowej i nowego miejsca na ognisko.
warzywnik
Powstały 2 rabaty trawiaste , bo teraz bardzo kręcą mnie trawy ozdobne, a w tym roku zaplanowałam powstanie rabaty hostowej, bo mam takie zacienione miejsce przy ścianie z hortensją pnącą.
Wszystko robimy sami, a niestety latka lecą i sił nie przybywa. Mam jednak nadzieję, że coś tam jednak będę zmieniała, dosadzała, przesadzała i w końcu uda mi się tym cieszyć leżąc na hamaku… no wiem dyrdymały gadam. Przecież ja kawy nie potrafię wypić spokojnie siedząc, bo przecież trzeba natychmiast polecieć i wyrwać ten chwaścik co się go zobaczyło, albo przyciąć jakąś gałązkę.
Będę gospodynią nie narzucającą się i nie będę Wam przeszkadzała w zwiedzaniu tej mojej zieleniny (czyt. za często tu nie będę... bo wiecie... różne sprawy mnie mocno absorbują, szczególnie od wiosny do jesieni), ale postaram się od czasu do czasu podrzucić coś do oglądania.