Korzystając z tego, że podpięłam telefon, kilka ostatnich zdjęć, już po zlocie. Jak było do przewidzenia przy takich upałach, wróciłam do innego ogrodu niż ten, który opuściłam - trochę dobrego mi przepadło
New Dawn jak zwykle niezawodna i urzekająca. Sąsiadka, od której ją dostałam, już nie żyje ale dar wciąż cieszy serce i oczy
Veilchenblau z małego patyczka od Mirzana
Angela- ta akurat zmalała po zeszłorocznych ulewach, po podtopieniu musiałam ją przyciąć do gleby
Morgengruss praktycznie kwitła w czasie mojej nieobecności...
NN
Mozart`s Lady
Na razie kompletna porażka. Niby nie marznie ale żeby rosła też nie można jej zarzucić, kwitnie jak szatan, cóż z tego, skoro część pędów leży a reszta to żałosne mikrusy... A miało być tak pięknie