Teraz jest najlepszy wiosenny czas na sadzenie róż.
Napisałam "wiosenny", bo w ogóle najlepszy jest termin późno jesienny, a to dlatego, że róże sadzone wiosną później ruszają z wegetacją.
Jesteśmy potem zdziwieni dlaczego inne róże mają już spore listki, a te dopiero co posadzone ledwo co nabrzmiałe oczka.
Róże sadzone jesienią zdążyły się już zaadoptować do nowych warunków, a te sadzone teraz muszą dopiero to zrobić.
A więc kupiliśmy róże z gołym korzeniem. Proszę się nie zdiwić, jeśli korzenie są bardzo przycięte. Tak się robi w szkółkach.
Róże przycinane przed wysyłką w szkółce Tantau
Przygotowując miejsce pod krzewy należy zwrócić uwagę na odpowiednią glebę. Nie może być ona zbyt piaszczysta i zbyt zbita.
Wykopujemy dołek glęboki na ok. 50 cm. Na spod sypiemy ziemię kompostową wymieszana najlepiej z obornikiem lub innym nawozem np. dobry jest w ogrodniczych obornik w granulkach.
Krzewy sadzimy tak, by miejsce oczkowania znalazło się ok. 5 cm pod powiedzchnią ziemi. Pomoże nam to chronić w przyszłości róże przed całkowitym przemarznięciem.
Odpada nam też robienie kopców przy większej ilości posadzonych róż. Poza tym głębsze sadzenie pozwala z czasem na ukorzenianie się pędów szlachetnych.
Kopce na zimę robimy wtedy tylko odmianom bardzo wrażliwym ze strefy 7 USDA (czyli takim, które przemarzają nawet przy -11*C).
Zasypujemy więc krzewy ziemią. Ja wykorzystuję do tego parę wiader ziemi z kompostu. Dobrze udeptujemy(!) i obficie podlewamy.
Tak przygotowane sanowisko zwróci się z nawiązką w postaci pięknie kwitnących krzewów w sezonie różanym.
Pamiętajmy o tym, by nie sadzić zbyt gęsto! Zapoznajmy się najpierw z pokrojem danego krzewu, jaki osiągnie w dojrzałej formie.
Jedna odmiana ma 70 cm szerokości, inna może mieć i 1,5 m. Dobrze dobrane odległości pozwolą na odpowiednie wietrzenie krzewu i tym samym zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób grzybowych.
'Leonardo da Vinci'