Wiosna dotarła i do mnie, a więc nabrałam chęci na ogrodowanie, to wirtualne też
, obym tylko w tym stanie dotrwała do końca sezonu
.
Jesienią wycięliśmy jeszcze jednego świerka, rosnącego przy wejściu do domu i brzozę obok bramki. Została ogromna sterta drobnych gałęzi do przemielenia i konieczność przemeblowania ogrodu. Gałęzie to nie mój problem, ale zmiany w nasadzeniach już tak, a trochę zabrakło mi wyobraźni i nie do końca wiem jak to zrobić. Na pewno większość host może zostać uwolniona z donic, jednak w samo południe dostaną sporo słońca. Muszę dosadzić coś liściastego, a dotąd nie interesowałam się krzaczorami, bo nie było na nie miejsca.
Wzdłuż płotu wywaliliśmy jeszcze kilka tuj, część przesadziliśmy za płot (ten po prawej na zdjęciu) i tam ma rozrosnąć się zielony, mieszany parawan oddzielający nas od ciekawskich przechodniów, . Wzdłuż chodnika zamontowaliśmy tymczasową, niską siatkę, żeby służby miejskie znowu nie wygrabiły mi ściółki, zupełnie nie zauważając rozrzuconych dookoła śmieci i rosnących okazałych pokrzyw.
Latem walczyłam z bluszczem i barwinkiem ze środkowej rabaty, trochę odrasta, ale takie małe szkraby łatwo usunąć, powoli likwiduję też winobluszcz z płotu.