Spokojnie Gosiu, nam uzależnienia nie grożą raczej.
Problemy z kręgosłupami i ból są naszymi strażnikami. Zdrowi mężczyźni to może i tak, choć też się dziwię, żeby aż rozpad małżeństwa.
Na moją siłownię przychodzą babcie na rowerek, na bieżnię, starsze panie na lekkie sprzęty. I panów sporo, którzy nie pakują, tylko tak dla zdrowia, na lekkie ćwiczenia, jak my. Typowych „mięśniaków” to ja tam nie widzę. Całkiem sporo mijam ludzi przy tuszy, którzy zaczynają dbać o siebie. To dobrze, że świadomość ludzi się zmienia. A uzależnienia.... Jak ktoś chce, to znajdzie. One tworzą się w głowie, nie na siłowni, nie w sklepie z papierosami czy w sklepie alkoholowym.
A my zwykle razem jeździmy na tę siłownię.
Póki co, cudów nie ma, ból się pojawia nadal. Muszę bardzo uważać i wykonywać lekkie ćwiczenia. Żadne z nas nie pakuje i nie taki jest cel. Nawet zwykła bieżnia powoduje ból bioder, więc nie ma mowy o uzależnieniu, z powodu bólu. Wszystko na ostrożnie. Na pierwszych zajęciach jogi nie byłam i trochę się boję, ale zapisana jestem do początkujących, więc może mnie rozciągną tam trochę i będę właśnie bardziej gibka. Jeśli na dłuższą metę nie będzie mi to służyć, to przestanę tam jeździć, zostanę przy ćwiczeniach domowych i spacerach przy kijkach. Sprawdzić trzeba wszystko, co pomaga, co nie. Traktujemy to jako formę rehabilitacji. Tak naprawdę, to jedyna możliwa forma rehabilitacji w naszym regionie. Na nfz to szkoda gadać, a prywatnie to ceny są już inne.
Najważniejsze jest nastawienie, umysł, świadomość i cel wyjściowy. Moim celem nie są czteropaki, kaloryfery czy jak to się tam nazywa.
Moim celem jest tylko zdrowie.
Dzięki za życzenia.