Cześć Wam
,
za oknami pochmurno, deszczu nie ma i wątpię, żeby coś sensownego spadło i podlało mój biedny, ledwo żywy ogród. Najbardziej suszę widać na trzmielinach pod wielkimi sosnami, liście opadają bez końca; póki co, wygląda to dość interesująco, ale jak zostaną same łyse badyle, będzie marnie
Muszę przyznać, że linie kroplujące ratują sytuację, niestety pod dużymi drzewami przy absolutnym, kilkutygodniowym braku opadów są niewystarczające. Drzewa piją, jak smoki, reszta ma ciężkie życie. Szkoda gadać, może tak już będzie zawsze? Może brak deszczu staje się normą i nie ma co narzekać, tylko się dostosować do nowej ogrodniczej rzeczywistości? Tylko co będzie ładnie rosło w cieniu i w suchym piasku?????? Oto jest pytanie
Paweł, płakałam nad zmarzniętymi pąkami Blue Boy'a, on jest chyba najładniejszy z moich fioletów, ale mrozoodporność ma kiepską. Reszta dała po kilka kwiatów i mi to wystarczy - wiesz, ja lubię zieleń w kropki
Krzysiu, u mnie też jakiś czas temu popadało tak, że przez dwa dni miałam luz, niespotykany nadmiar czasu. Na razie powtórka tego szczęścia się nie zapowiada. Pod drzewami jest beznadziejnie, kopałam /jedna azalia przeniosła się do krainy wiecznie szczęśliwych azalii/ i mimo linii kroplujących okazało się, że tam jest kompletnie sucho już poniżej 15-20 cm. Można się załamać.
Majeczko, a właśnie, że nie trafił do mnie, gad jeden; nie wiem, czy przy szybko postępującej zmianie klimatu na pustynny, moje biedne fiolety zdążą podrosnąć.
Martuśka, nie było lepiej!!!!
Żanetko, czy Ty wiesz, że ja z utęsknieniem czekam na ochłodzenie i porządne ulewy? Aż wstyd się przyznać, ale tak czekałam kiedyś na wiosnę, ciepełko, słoneczko a teraz marzę o mokrych, listopadowych dniach. To chyba z gorąca
Miałam kiedyś pisać o hostach i jakoś nie mogłam się zebrać, bo nie jest wesoło. Kilkanaście zniknęło, po prostu wygniły, tak to wygląda i nie wiem dlaczego. Piękna Ebb Tide /Poluś
/, Clovelly, Paradigm, Christmas Tree, Peace, Deep Blue Sea, Lakeside Storm Watch, Lakeside Dragonfly, Alex Summers, High Society....
Część skarlała, ale mam nadzieję, że jeszcze wróci do formy: Dust Devil /powolutku chyba się rozkręca/, Dream Queen, Torchlight, Northern Exposure /strasznie mi szkoda, bo jest taka cudna!/, Catherine. Oczywiście, jest sporo w niezłej kondycji i wyglądają pięknie, ale tamtych żal; na razie nie będę uzupełniać stanu posiadania, trochę się zniechęciłam, choć kilka odmian mnie nęci i korci. Zapełniłam pokażny koszyk u B., ale zrezygnowałam. Przeglądam stronę F. I tam też coś by się znalazło.
Rododendrony to inna bajka, kwitną dość skapo, nie wiem, czy dlatego, że jest im tu żle, czy potrzebują czasu na porządne ukokoszenie w nowym miejscu. Brak morza kwiecia mi nie przeszkadza, ale jeżeli to objaw złych warunków uprawy, to mnie martwi. Zawsze też jest możliwość, że coś je podjada, jako, że na liściach /tych nowiutkich/ są ślady żerowania opuchlaków. Na pewno pryskanie pomogło i część ucztujących zakończyła żywot, ale przecież nie mam możliwości likwidacji wszystkich osobników, choćby od sąsiadów, nie mówię o lesie. Niestety na nicienie w tym sezonie moje rodki nie mogą liczyć.
Tegoroczne zakupy rodkowe w sumie dość udane. 'Dość' dlatego, że Acapulko wyrzucony do śmieci, pozostałe ok, chociaż nie kwitł Mogambo /wyłamane gałęzie i pokrój dość, hm, oryginalny/. Metallica jak dla mnie trochę zbyt mało zdecydowana w kolorze. Posadzona na tle bukszpanów i tuj, będzie rozjaśniać kąt, ale wolę mocne, wyraziste kolory. Jonathan Shaw i Donator nasycone barwą, trochę w nich za mało niebieskiego, ale i tak mi się podobają. Natomiast bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie odmiana Blue Lagoon, jest wystarczająco fioletowy, żadne amaranty nie dominują.
Po raz pierwszy zakwitł Fastuosum Flore Pleno, nie wiem dlaczego nie robiłam więcej zdjęć; dzisiaj mi się przypomniało i pstryknęłam, ale już przekwita. Pokażę kwiaty, są dość oryginalne, ale nie wiem, czy mnie zachwycają. Myślałam, że będą naprawdę półpełne, a to jakieś takie ....; no nic, może w przyszłym roku.
Myślę, że nie uwieczniam na zdjęciach tego, co mi się nie bardzo podoba, pewnie dlatego te jasne, rozmyte, wyblakłe kwiaty mnie nie ciągną z aparatem, za to Rasputin, Peter Alan, MM, w zeszłym roku Blue Boy to zupełnie inna sprawa.
Piszę dość długo, bo z przerwami na różne różności, i w międzyczasie chmury sobie poszły, zrobiło się gorąco, deszczu nie było i słoneczko świeci, czyli wieczór zapowiada się przy podlewaniu w asyście komarów.
Kwiat Fastuosum Flore Pleno
Peter Alan
Moje jedyne iryski syberyjskie
Póki co, tyle opowieści, pozdrawiam serdecznie