pogoda szalona, nie ma co - rano, jak człek chce wyjść na działkę, tak o 8 to ulewa i to porządna, tak 15 minut, potem to ciepełko i słoneczko
dzień był leniwy, mama to szalała z kosiarką zaś ja - kanciki, kompostownik no i próba walki z chwastami na rabacie bylinowo-trawiasto-rożanej ale coś mi nie wyszło
no ostnica mi się wysiała i pojawiły się nowe siewki i szkoda mi było, jak tu plewić?
dobrze, że w warzywniku tego nie ma, więc czas na dalsze sianie rzodkiewki, mizuny bo znika to wszystko w tempie zastraszającym
zaś potem to usiadłam na leżaku i przeglądałam sobie jakie tu różyczki by posadzić na jesień
a co do różyczek - oto jedna z nowych róż, które trafiły do mnie wiosną czy latem?
"Pacific Blue" - ten kolor i ten zapach........
no i Cinderella - troszkę się o nią martwiłam, ponieważ kiepsko startowała, słabo rosła i kwitła, ale teraz to pokazała co potrafi, no i najważniejsze jest 2x wyższa!!