Może być słoma, kawałek szyby, dachówka, a nawet tektura- do przymrozków już niedługo, więc wytrzyma
U nas ten moment bezpowrotnie przepadł w ulewach, zielone rosło z prędkością światła
A, jeszcze mi się przypomniało, jak sąsiadka zadzwoniła jakiś czas temu, żeby mi powiedzieć, że mam niepotrzebną malwę, a jej by się przydała. Ta moja gdzieś tam podobno pod krzakiem (to taki zewnętrzny przedogródek) i tak się zmarnuje, a w ogóle sąsiadce brakuje do szpaleru
Żadnych malw tam nie sadziłam, uznałam, że się przywlokło nasionko z kompostem i powiedziałam sąsiadce, że jak nic nie zniszczy, to może wykopać w wolnej chwili. Po jakimś miesiącu się spotkałyśmy na drodze i zawołała mnie do siebie, żebym zobaczyła swoją malwę. Patrzę, a tu dynia jak byk, właśnie kwitła, rosła sobie w szpalerze malw, liście identyczne - cud, panie, cud, po prostu
Wyharatana brutalnie, jak znam sąsiadkę, posadzona bez pieszczot, a niby dyniowate takie delikatne...