Witam wieczorkiem
niby popadało, ale ile, to już inna sprawa, pod drzewami ledwo pokropiło, na otwartej przestrzeni - ależ to brzmi!
- spłukało większość pyłku z roślin. O podlaniu roślin nie ma mowy. A wody nie mam, jutro zaczyna się wiercenie studni. Nie będzie tak głęboka, jak ta stara, ale kilkanaście metrów może wystarczy, żeby mieć w miarę dobrą wodę, nie tylko do ogrodu.
Kalmio, pewnie, że lepiej tyle deszczu, niż nic, ale w ogóle sobie nie radzę bez wody w ogrodzie. Mam trochę w beczkach i konewkuję, co za paranoja. Moje martagony to niedobitki i wspomnienie. Tylko one się uchowały, reszta złapała grzyba i wyrzuciłam, moja wina, miały za ciężką ziemię, za mokro. Mam wielką ochotę dokupić
Ewcia, zaglądałam do Ciebie, oczywiście raj!
Ale co innego może mieć Ewa?
Mój Jonathan pomalutku się otwiera, jak prawie wszystkie rh wcale się nie spieszy. Azalie się otwierają szybciej, ale teraz bez wody szybko zwiędną. Ze studnią niezły pasztet, prawda? Wiadomo, że to musi się w pewnym momencie stać, filtr się zapycha i nie ma wyjścia, ale i tak jest marnie. Fachowcy obiecują, że najpóżniej w sobotę będzie po kłopocie, pocieszam się, że może wystarczy mi wody z beczek żeby azalki i rh choć trochę podlać. I tak dobrze, że ta awaria mnie nie dopadła w czasie największych upałów
Ze zdrowiem jest ok, jakoś się trzymamy Ewuś, bo co zrobić? Jeszcze tyle w ogrodzie do zrobienia.
Pikutku, może Twoja też się rozkręci? Posadziłam latem 2016 /tak mi się przynajmniej, wydaje.../ jeden marniutki pędzik i teraz jest ich 8-10.
Aniu, dziękuję za miłe słowa
Nie korzystałaś ze studni?
To chyba masz układy na górze i niebiosa podlewają Twój ogród
Ja niestety nie mam takich znajomości. Uruchamiaj studnię, bo może woda z niej jest lepsza dla roślin, niż ta z wodociągu. U nas tak jest na pewno. Oby Twoje dla mnie życzenia się spełniły .
Witaj
Wiktorio pod sosnami
, cieszę się, że mój ogród Ci się podoba, zapraszam serdecznie. Moje pontyjki mają już wiele lat, pachną najpiękniej! Mam nadzieję, że w końcu uda Ci się ją kupić; jeżeli pomyłki były udane, to nie jest żle
Moniśka, jak pisałam, deszcz uczy się padać; w sumie nic dziwnego, na pewno wyszedł z wprawy, skądś ta susza się wzięła
Pyłku dalej jest dużo, dzisiaj poleciały nowe porcje, nie przeszkadza mi to, choć wszystko mocno zakurzone. Wczoraj po deszczu udało mi się odżywić hortensje pnące, domyłam je Magiczną Siłą
Za orlika buraczanego dziękuję, mam piękne w kolorze czerwonego wina, bordowym, głębokiej purpury. A fioletowego Ci z przyjemnością dam, tylko przypomnij mi bardzo proszę! I sprecyzuj którego
Nie bardzo rozumiem, jak u Ciebie jest liczona opłata za wodę i kanalizację, myślałam, że to jest na zasadzie ilość wody=ilość ścieków, i do tego oczywiście odpowiednia cena /u nas woda za m3 +-5z, ścieki +-8z/. U Ciebie jakoś inaczej
Martuśka, od mojego deszczu nic nie urosło, no, chyba, że fiołki, nie ma na nie sposobu; myślałam, że pozwolę im szaleć, ale widzę, że pokonają nawet bluszcz i trzmielinę. Normalnie zarosną wszystko poza sosnami. Nawet dzisiaj trochę wyszarpałam, bo nie da się tych tortur określić subtelnym mianem pielenia. Oczywiście, to ja jestem torturowana
, strasznie ciężko wyrwać te korzeniska
Jak tak dalej pójdzie, to martagony nie zakwitną,bo uschną z całą resztą. Bardzo czekam na tsintauense, uwielbiam go
Czy spryskałaś lilie? Ostępka czuwa!!!!
Krzysiu, wiosną wszędzie jest cudnie! Każdy listek i kwiatek zachwyca. Miło, że wpadłaś z wizytą, a kiedy ja będę mogła Cię zrewizytować?
Wiem, wiem, nie masz czasu na wątkowanie, ale nie tracę nadziei, że się kiedyś zdecydujesz. Konewkowanie dla mnie to dopust boży, kara za grzechy niepopełnione i w ogóle okropność. Jakoś dotrwam do uruchomienia pompy, ale gdyby tak lunął porządny deszcz, byłabym uszczęśliwiona. Teraz ciągle mi się wydaje, że o czymś zapomniałam i na pewno gdzieś, coś usycha
Byle do soboty; nie masz pojęcia, jak tęsknię za dżwiękiem pracującego w studni silnika
U mnie w ogóle wszystkie rośliny są wyjątkowo nienachalne, nie rzucają się zbyt mocno w oczy, mają po kilka kwiatów, albo i wcale ich nie mają. Najbardziej mi szkoda Blue Boy'a
U Ciebie roślinki są szczęśliwe, wiedziałam, dokąd adresować paczkę
Z hostami jest bardzo różnie, ciągle się zbieram, żeby o tym napisać, ale jakoś mi nie wychodzi. Może jutro się uda.
Witaj
Poluś, jaka pełnia kwitnienia????? Parę kwiatków azalek, a u rodków dopiero pękają pąki, niektóre jeszcze zupełnie ściśnięte. AAAAAAA, Kermesina alba szaleje! Zapomniałam o niej, bo mnie ta biała buła denerwuje
Żanetko, teraz trochę się boję, że nowa studnia będzie za płytka i poziom wody może opadać w czasie suszy. Pamiętam Wisłę prawie bez wody, straszny widok. A pyłku co roku mam więcej, bo sosny rosną, są zdrowe i daj Boże tak, jak najdłużej
Danusiu, przesyłaj cały deszcz do mnie, biorę od razu
. Gena Mae, hm, śliczna powiadasz?