Dzień dobry
, nie wiem, czy dziś będą przymrozki i mnie to wkurza, bo oczywiście trzeba było poodkrywać część roślin i teraz znowu nakrywać? Co za cholera w tym roku się na nas uwzięła. Nie potrafię się zdecydować na pozostawienie ogrodu własnemu losowi, normalnie szkoda, zwłaszcza, że jakoś daję radę zabezpieczyć, choć nie wszystko rzecz jasna. Hortensji pnących wysokości 5m nie będę nawet próbować okrywać
Póki co, jest ok. Czosnki były rano trochę padnięte, ale odzyskały formę, mam nadzieję, że nic się im nie stało i będą kwiaty. Poza tym niczego złego nie zauważyłam. Najporządniej okryłam lilie, paprocie, hosty, floksy, serduszki i azalie. Na pozostałe rośliny po prostu zarzuciłam włókninę podpartą bambusami, wyszły namioty bardziej bądż mniej szczelne, ale wystarczyło. Na pewno położenie ogrodu i otaczający go mur, wysokie tuje, drzewa, żywopłoty irgowe pomogły roślinom przetrwać. Po przymrozkach kwietniowych zdążyłam zrobić tylko jeden maleńki żywopłocik z przesadzonych irg. Miałam nadzieję, że wtedy byli zimni ogrodnicy z zimną gangreną, wobec tego mam mnóstwo czasu na robienie reszty zapór przeciw zimnym wiatrom od wschodu i północnego wschodu. Jak widać nadmiar optymizmu jest szkodliwy dla kręgosłupa
Kompletnie nie mam humoru ogrodowego, zimno mnie zniechęciło. Nie tęsknię za upałem, o nie! Ale jakieś przyjemne kilkanaście stopni
powyżej zera, komu by zaszkodziło? Trochę słoneczka, miły wietrzyk, pachnące /od sąsiadów
/ kwitnące drzewa.... Tymczasem ogrzewanie chodzi i stuka w kieszeń, ciepłe kurtki, rękawiczki, czapki, czy to jest romantyczny maj???? Aż się chce powiedzieć: za moich czasów, nie tak bywało
Skleroza czy zmiana klimatu....
Witaj
Żaneta, moje zaległości na forum są okropne, nie wiem kiedy nadrobię
. W tym roku był jeden piękny weekend i to jedyny raz kiedy można było usiąść na tarasie, od tamtej pory można o tym tylko pomarzyć.
Dorotko, ja coraz bardziej doceniam te przez tyle osób poniewierane tuje
i oczywiście będę dosadzać, bo choć inne iglaki też bardzo mi się podobają i nie są tak zaborcze, jak one, to jednak ochronę przed zimnem i ciekawskimi spojrzeniami potrzebuję szybko, a nie za kilkanaście lat. Sprawdzają się też irgi błyszczące, świetna z nich ochrona, ale to już tylko przed wiosennymi przymrozkami, bardzo wcześnie mają liście i są odporne na wszystko /odpukać!!!/ Nie wiem, jak będzie z rodkami, nie wszystkie mają pąki, a te zapączkowane mogły ucierpieć od przymrozków kwietniowych. Zobaczymy, w tym roku jest takie wariactwo, że nic mnie nie zdziwi. Bardziej niż brak rodkowych kwiatów martwią mnie przebarwione liście, nie mogę znależć przyczyny, żadne zabiegi nie pomogły. A zakupy u Pudełka w sumie jednak nie zachwycają, tak jakoś pół na pół: trzy krzaczki ładne, jeden nieboszczyk, jeden połamany, jeden chyba chory. Ależ mam ochotę na zakupy u Hachmana
Paweł, wielkie dzięki za zdjęcia
Ależ to cudne pyszczydła!
Oj
Pikutku, i znowu nas dopadło obrzydliwe zimno, mam nadzieję, że nie jest u Ciebie żle.
Ewa-Sierika, Majeczko, moja Aspera ruszyła nieśmiało po przemarznięciu, wątpię, żeby oszołomiła urodą, ale grunt, że żyje. W nowym miejscu jest osłonięta ze wszystkich stron, może będzie jej lepiej.
Ogród majowy: włoknina i wiórek w karmniku
Floks owinięty psim ręcznikiem, zabrakło włókniny
Azaliowe duchy
Miłego wieczoru i nocy bez przymrozków Wam życzę, sobie też