Moniśka, tu się nie ma co śmiać, tu trzeba lecieć po doktora
Obiecuję sobie, że nigdy więcej, bez względu na wszelkie okoliczności nie będę działać w ogrodzie jesienią, tylko porządki, ewentualne przesadzanie, konieczna konieczność krótko mówiąc. I tym razem się nie udało, sumienie w kwestii głodnych w futrzanych majtkach mnie gryzie i widzisz, co narobiłaś? Się przeziębię, jak nic. Nie mogę powiedzieć, że perspektywa prac w terenie w listopadzie mnie jakoś specjalnie uskrzydla
Będzie na Ciebie, zawsze to wygodniej
Poważnie, to ja lubię działać w
gargamelowej pogodzie: psy nie lubią, więc mam spokój.
Dziś pochmurno i obiecali deszcz, idę wylać wodę z beczek, liczę na nową dostawę. Kilka host chyba dokona żywota, ta grzybiata zaraza mnie dobije; podlałam Topsinem i liczę na wiosenny cud, szkoda mi zwłaszcza Black Hills, nie była duża, bo to nówka, ale już widziałam w wyobrażni potężną kępę imponujących liściorków
Urządziłam dla słabeuszy szpital, na kuracji mam na razie 6 odmian, ale jeszcze nie przejrzałam wszystkich doniczkowców.
W ogrodzie robi się kolorowo za sprawą irg błyszczących, nic u mnie tak pięknie się nie wybarwia jak te poczciwe krzewy. Kilka azalek też ładnie wygląda. Dopiero teraz widać skutki suszy, rośliny jakieś słabsze, przyrosty niewielkie, wyjątkowo dużo niektórych robali i chorób grzybowych. Coś złego dzieje się z dwoma młodymi hortensjami pnącymi. Rosną blisko tarasu i obawiam się, że korzenie doszły do jakichś pobudowlanych świństw. Pod sosną są dość trudne warunki, ale inne nie mają problemów, mam nadzieję, że nie zginą
Mam też zmartwienie z azalką Fanny, moją piękną Principessą, bardzo zdrobniały jej liście, zawiązała malutko pąków. Kwitła niezwykle obficie, pewnie susza i upał też ją osłabiły, choć podlewałam dużo, ale może niewystarczająco. No i jak tu cierpliwie czekać do wiosny?
Szarlotka wyszła mi taka przygnębiona, że coś okropnego
Begonie nie poddają się, wyglądają pięknie do mrozów
Fanny z kolorowymi, drobniutkimi
listkami