Chociaż działkę na RODos mamy już prawie 30 lat to dopiero niedawno przeszłam swoistą metamorfozę i z tarasowego leniwca książkowego stałam się ogrodowym pracusiem - jak twierdzi M i sąsiedzi..
Działka to 3,5 ara nieurodzajów nad rozlewiskiem Brdy, na granicy Pomorza i Kujaw. Dookoła piękne sosnowe lasy a do domu 20 km...
Po latach koszenia trawnika i leniuchowania zachciało mi się kolorów, kwiatów, grzebania w ziemi... Zakochałam się w azaliach japońskich, pięknie pachnących azalii wielkokwiatowych też jest kilka. Potem doszła nowa miłość - hortensje.. a potem trafiłam na forum ogrodnicze i teraz co rusz pałam nowym uczuciem do kolejnej rośliny.. hosty, klony palmowe, paprotowe, także trawy i mnóstwo innych..
Kiedyś sporą część działki zajmowały drzewka owocowe (po poprzednich właścicielach),
chorowały jednak i musieliśmy kolejno wycinać.. Został goły trawnik, który staram się
stopniowo zamieniać na rabatki..
Wiosna. Szaleństwo barw, czasem do bólu zębów, ale rododendronom trzeba to wybaczać..
I to oczekiwanie czy moje skarby obudzą się po zimie..
Lato. Lubię kiedy rabatki się wypełniają, nagle robi się ścisk, każda roślina walczy
o przestrzeń.
Jesień. Też ma swój urok, zanim opadną liście roślin cieszą ciepłymi kolorami..
Zima. Ogródek śpi, śnieg jest tutaj nieczęstym zjawiskiem, ale cieszy nawet niewielka jego ilość...