Wielu z nas widziało bobrze żeremia, ale żeby zobaczyć samego bobra, to już trzeba mieć szczęście. My mieliśmy, bo nie dość, że krążyły wieczorem w rzeczce 2 sztuki, to jeszcze jeden z nich wyszedł na brzeg, pasł się i szudrał. Myślałam na początku, ze coś go swędziało, ale doczytałam, że one czyszczą dokładnie futro po czym rozprowadzają po ciele wydzielinę z gruczołów przyodbytowych żeby nabrać wodoodporności.
Mieliśmy kolejne cudowne spotkanie w PN Ujście Warty. I to w środki dnia. Bóbr był na tyle łaskawy, że nam pozował przez dłuższy czas, nie bał się i wykonywał swoje zwykłe czynności - jadł, mył się, szudrał, pływał.
Zdjęcia nie są kadrowane, widać przez to, jak blisko można było podejść.
Dziś w otulinie PN Ujście Warty spotkaliśmy bobra. Jest tak wszystko zalane wodą, że bóbr nie miał wielu miejsc na wyjście z wody i odpoczynek. Wylazł przy mostku, gdzie zazwyczaj spory ruch, ale dziś ciemno i zimno więc miał spokój.
"Czy ktoś może podrapać mi plecki? Mam takie krótkie rączki!"