Jedna z pierwszych róż, jakie posadziłam w swoim ogrodzie jesienią 2011. Jesienią to może niezbyt dobre określenie, bo róże z gołym korzeniem przyszły do mnie ze szkółki Ćwik ...po 20 września
. Ale jak wspomniałam, to były moje pierwsze róże, więc nie wiedziałam, że to stanowczo za wcześnie na sadzenie z gołym korzeniem. W każdym razie wsadziłam, zakopczykowałam i czekałam na wiosnę. Może niektórzy pamiętają, ale była to okropna zima, zdradliwa, z temp. -30* przez tydzień bez śniegu, w dodatku poprzedzona bardzo suchą jesienią. Wiosną okazało się, że z 7 posadzonych wtedy róż przeżył jedynie Herkules - zdecydowanie świadczy to o jego wigorze oraz sile przetrwania.
Poza tym zgadzam się z Beatą, że budzi mieszane uczucia, chwilami bardzo ładny, częściej przeciętny, żeby nie powiedzieć "ładny inaczej"
. Mam do niego sentyment za przetrwanie tej pierwszej zimy, choć jego wątpliwa uroda oraz ilość dzików, które wypuszcza z podkładki (to już nie wina róży, ale raczej szkółki) czasami narażają moją cierpliwość na szwank...
Najładniejsza odsłona z 2013
2014
2015
Z poprzedniego sezonu nie znalazłam zdjęć