W piatek i sobotę nie mogłam pojechać na działkę, więc nie zasypywałam ptakom jedzenia. Gdy dziś rano zajechałam, zauważyłam pobojowisko przy wejściu do przyczepy.
Zostawiłam przy wejściu, na krześle, cały 10-kilogramowy worek słonecznika i ptaki postanowiły same się obsłużyć.
Gdy podniosłam worek, okazało się, że zostało go nie więcej, niż 1,5 kg.
Łuskami usiana jest ziemia w promieniu 2 metrów.
Przy karmnikach duży ruch, królują oczywiście sikorki, ale dziś zobaczyłam nawet dzięcioła i srokę, której przestraszyła się cała drobnica. Śnieg wokół jest wydeptany, pełen łusek. Karmy tłuszczowe mocno zamarzły i nie zostały do końca skonsumowane, więc od jutra, prócz słonecznika zacznę podawać kaszę jaglaną (drobną), płatki owsiane i mak dla mniej zaradnych ptaków.
Trasy ptasich przemarszów
A taki ślad, ciągnąc ogonem, zostawiła sroka