Moja serduszka pnąca przezimowała...
... w domu
.
Późno ją wysadziłam pod sosnę, nie jest tak duża jak rok temu o tej porze, ale zaczyna kwitnąć.
Ukorzeniło mi się w wodzie kilka przyciętych w ubiegłym roku pędów, w ziemi nie ukorzenił się żaden. Trzymałam je na oknie w nieogrzewanym pomieszczeniu, a kiedy temperatury na zewnątrz mocno spadły, przeniosłam do pokoju w remoncie, gdzie był przykręcony kaloryfer. Uchowały się dwie sadzonki, ale jedna z nich nie dotrwała do czasu aż można było rośliny wynieść na zewnątrz, prawdopodobnie ją przesuszyłam. Chyba są bardzo wrażliwe na brak wody, bo to nie było jakieś karygodne zaniedbanie.
W marcu wysiałam zebrane jesienią nasiona do kuwety na parapecie, ale nie wzeszły, podobnie jak inne moje tegoroczne siewki, kuwetę wystawiłam po okapem domu i zapomniałam uprzątnąć
. Po czerwcowych ulewach zabrałam się za porządki, a tam się zazieleniło
. Prawdopodobnie nasiona potrzebują stratyfikacji.
Mam z setkę siewek, trochę przepikowałam, ale gdyby ktoś chciał spróbować przetrzymać je przez zimę ( bo w tym sezonie to raczej niewiele urosną) to mogę podesłać.
Słyszałam, że w naszym klimacie ta serduszka jest traktowana jak bylina bo łatwo sama się sieje, ale u mnie dopiero teraz pojawiło się kilka siewek w gruncie.