Kasia bomba..!!

A wieszaczek z czego i jak..?

Pollu
Jakiś pierwiastek talentu do tego typu prac mam wrodzony, ale wierz mi, to tylko pierwiastek
Swojego czasu startowałam nawet do liceum plastycznego, nie ma jak zaliczyć jeśli dobrze pomnę 8 różnych technik rysunku, żeby polec na ostatniej prostej, czyli na historii sztuki, czystej teorii..
Edytko, wystarczy użyć odrobinę wody i elementy pięknie się łączą. Jeśli minie kilka dni od wykonania w/w i sztuczka z wodą nie zadziała, zawsze można się wspomóc osławionym Mamutem
Nelciu, a to jest taki sprzęciorek, który sprawdza się w bardzo wielu sytuacjach, to znaczy zwykła opaska elektryczna, zwana trytytką
W korku zrobiłam dziurkę, przeciągnęłam od dołu opaskę, zostawiłam pętelkę, koniec trytytki powtórnie wpakowałam w dziurkę, pod spodem zadzierzgnęłam trytytkę, nadmiar odcięłam i gotowe
Prototyp jakiś taki chudzieńki mi się wydawał, pokazać Wam bardzo prosty myk, jak spowodować, żeby butelka była bardziej baryłkowata?
Mamy tutaj butelkę po wodzie gazowanej na "Ż"
Butelka została przecięta powiedzmy w połowie i troszkę skrócona, po czym sklejona taśmą pakową.
A jak uzyskać baryłkowatość?
Ano bardzo prosto




Wystarczy na butelkę nawinąć kilka szmatek i całość okleić taśmą papierową, tak jak widać na załączonym obrazku.
Krok po kroczku.
Nawijamy na butelkę szmatkę, przyklejamy w/w taśmą pakową, nawijamy kolejną szmatkę i znów przyklejamy taśmę, i tak aż do uzyskania pożądanego kształtu , całość zabezpieczamy zwykłą taśmą papierową i mamy butelkę gotową do obrabiania glinką
Oczywiście można by to było wykonać samą glinką, ale szkoda jej aż tyle marnować
Najwięcej kłopotu może Wam sprawić wycięcie otworu w tych wszystkich szmatkach po kolei, ale nie jest to tak naprawdę trudne, wystarczy ostry nożyk do tapet, można też najpierw powycinać otworek w szmatkach i celować tak, aby jeden trafił w następny i kolejny, kiedy nawijamy szmatki jedną po drugiej, ale to chyba bardziej pracochłonne..
Po wycięciu otworu, obrobiłam w/w paskami z taśmy papierowej a voila- gotowe do dalszej obróbki
Zdjęcie jakoś tak niefortunnie zrobione, że słabo tą baryłkowatość widać, ale wierzcie mi na słowo, że butelka jest okrąglutka jak ja sama

Kasiu, to jest fantastyczne, jako domek dla elfów ale jak budka lęgowa chyba ma zbyt nisko otworek

Wiesiu, tak jak pisałam wyżej, to tylko prototyp traktowany jako ozdoba typu fairy house, bez opcji użytkowej, nie sądzę, żeby ptaszki były zainteresowane mieszkaniem w plastikowej butelce
Naczytałyśmy się ostatnio z Edytą odnośnie prawidłowej budowy budek lęgowych, informacji jest dużo, tyle że często sprzecznych.
Z drugiej strony powiem tak. Mieszkam praktycznie w lesie, ptactwa u nas jest ogrom przeróżnego, a budek tylko kilka, więc jakoś ptaszydła radzą sobie i bez nich, więc kto wie, może i fairy house okaże się być dla nich na tyle bezpieczny, że zechcą w nim zamieszkać..
Z butelki pokazanej powyżej powstał taki oto twór











Wieczorem wracam po wojażach do domku, a tam czeka na mnie do wykończenia m.in. taka koncepcja fairy house



O zaczętych dwóch karmnikach nie wspomnę , łapki swędzą żeby działać dalej

Już jestem ciekawa jakie to pomysłowe karmniki tworzysz Kasiu

Kaśka ma bardzo zły wpływ na ludzi (już jej to mówiłam ).
Dłubię jak głupia, talentu żadnego nie mając - szczególnie do malowania . Nawet przez chwilę przyszło mi do głowy, że w ramach odwiedziN zawiozę moje prace do Mińska coby parę ozdóbek się na nich pojawiło .
Ostatecznie zdecydowałam jednak realizować moje beztalencie, a co mi tam .
Moje tykwowe szaleństwa. Jeszcze nie dokończone, ale postanowiłam Wam pokazać, co na to chwilę zdziałałam.
Domek dla skrzatów:



I przymiarka w terenie. Chcę jeszcze zrobić jakieś drzwiczki oraz okleić górę fragmentami szyszki (utworzyć daszek), ale szukam szyszki:



I moja wersja budki lęgowej - przymiarka w terenie:

Edyto, wpływ Kasi jest jak najbardziej pozytywny bo coraz więcej talentów się ujawnia . Fajne te twoje pomysły , Chyba posieję tykwy w tym roku , tylko nie wiem jak się je drąży i suszy

Wiesiu, do etapu suszenia to jeszcze nie doszłam, ale drążenie jest bardzo proste. Po wysuszeniu w środku zostają głównie nasiona i trochę wyschniętej, miękkiej tkanki. Można to usunąć palcami (jeśli otwór jest wystarczająco duży) lub użyć jakiego narzędzia (np długich sztućców).
Ja w tym roku także kupiłam nasiona, ale pani, u której nabyłam tykwy twierdziła, że te wyjęte z owoców będą jeszcze lepiej wschodzić, tylko co do kształtów nie można mieć pewności, bo się krzyżują. Jeśli chcesz to mogę wysłać Ci nasionek.
Trzeba przyznać, że Kasia, jest niezwykle kreatywną osobą .

Edyto, dziękuję za chęć podziału nasionami ale w sklepach widziałam sporo więc kupię, a że wszystkie dyniowate się krzyżują to już wiem bo kiedyś z nasion zebranych z dyni ozdobnych wyrosły mi normalne potwory .A co do suszenia to rozumiem że suszy się w całości a później robi otwory?

Zgadza się Wiesiu, tykwy suszy się w całości. Otwory wierci się w suchych owocach.

Mi tam Wujaszek mówił że wysuszyć taką tykwę też nie jest łatwo. Trzeba przekręcać ją co kilka dni potrząsać. A i trzeba w odpowiedniej porze zebrać. Nie za wcześnie ale też nie za późno nim coś ich nie złapie. Cóż. Puszczę w szklarni te tykwy niech rosną do góry. A później metodą prób i błędów...
Edyta, dziękuję za nasiona. A moja tykwa u Ciebie. skleroza nie boli .

Edyta, trzeba było przywieźć, coś byśmy zmalowały , może następnym razem?
Ukończyłam prezent dla koleżanki Osobiście nie przepadam za techniką decoupage /ale co tam, wczoraj kupiłam kolejne chusteczki i papier ryżowy /, jednak koleżanka bardzo lubi, co przeważyło o wykończeniu budki



Teraz zabrałam się za karmnik. Tutaj daszek postanowiłam zrobić w inny sposób.



Bardzo przydatna jest taka mała szpatułka /do nabycia w sklepach z artykułami dla malarzy/, ale paluchi też się sprawdzają żeby nie było



I tak sobie jedziemy paseczkami dookoła..



Jeśli chcemy żeby daszek odstawał od konstrukcji domu, wystarczy podłożyć wałeczek np z kabla i pozostawić go tam do czasu wyschnięcia glinki..




To jeszcze nie efekt końcowy, trzeba "wylizać" dachówki pędzelkiem umoczonym w wodzie, żeby nadać naturalny kształt
Wszystkie budowle z glinki, które docelowo wylądują na zewnątrz, potraktowałam dwukrotnie matowym lakierem wodnym, jednak czy będzie to dostateczne zabezpieczenie?
Pojęcia nie mam , jednak kto nie ryzykuje, ten nie pije

Mój słomiany zapał nie dał mi skończyć domku dla skrzatów z kamieni, po prostu straciłam cierpliwość . powstał więc przy pomocy M domek drewniany

Wczoraj widziałam śliczny drewniany domek, a dzis widzę tylko napis, że załacznik nie został znaleziony

Nie wiem co się stało Marysiu, już poprawiłam

Wiesiu jest prze-ślicz-ny..!! Niepowtarzalny..!!

Wiesiu