Po 3 latach planowania w końcu w tym roku zabraliśmy się z M za przebudowę warzywnika.
Ponieważ mam na działce ciężką, gliniastą ziemię postanowiłam zrobić warzywnik skrzyniowy. Dzięki podniesionym grządkom rośliny nie będą stać w wodzie i łatwiej będzie wykonywać zabiegi pielęgnacyjne. Długo zastanawiałam się jakiego materiału użyć do budowy. Bałam się, że deski stojąc na mokrej ziemi nie wytrzymają zbyt długo
. Pomysł podpatrzyłam w necie - ustawienie skrzyni na krawężnikach.
Najpierw wytyczyliśmy kształt a potem M ułożył krawężniki:
Żeby było wygodnie pracować grządki nie powinny mieć więcej niż 1,2 metra szerokości. U mnie mają metr, bo są zrobione na długość krawężnika.
Kolejny etap - budowa drewnianych skrzyń. M kupił deski szerokości 20 cm i taką wysokość zyskaliśmy na naszych grządkach:
Żeby zabezpieczyć drewno przed wilgocią od środka wyłożyliśmy skrzynie czarną folią. Lepiej byłoby ułożyć folię kubełkową, ale zdecydowaliśmy się na tańszą opcję
Tak warzywnik wygląda po wiosennych deszczach. Jedynym pocieszeniem jest to, że kałuże nie przekraczają poziomu krawężnika.
A teraz etapy wypełniania skrzyni. Najpierw zdjęliśmy wierzchnią warstwę żyznej ziemi, pogłębiając skrzynię o sztych. Ziemia ta zostanie później wykorzystana do wypełnienia. Żeby skrzynie nie stały się stołówką dla kretów i myszy na dno położyliśmy siatkę drobnooczkową. Na siatkę zgodnie z zasadami permakultury położone zostały szare kartony.
Na zdjęciu widać w rogu wystający wąż. Postanowiłam zrobić full opcję i każdy warzywnik będzie miał swoje nawadnianie. Przewód nawadniający poprowadzony jest pod krawężnikiem i będzie w ziemi podpięty do sieci nawadniania.
Na kartony ułożyliśmy gałęzie na których powinna znaleźć się słoma. Słomy nie miałam, ale po wiosennym cięciu miskantów miałam takie coś. Mam nadzieję, że efekt będzie podobny
. Kot dzielnie pomaga wyrownując trawy z wierzchu:
i od spodu
Na to poszła skoszona trawa i zawartość kompostownika (nie w pełni przetworzony kompost).
Ostatnia warstwę stanowiła ziemia wymieszana z przekompostowanym obornikiem bydlęcym. W wersji dla marchewek oczywiście bez obornika
.