Moja królewna jest młodziutka. Dzięki temu mogę ją wam pokazać prawie od początku. Posadziłam ją w 2014 roku przy głównej ścieżce ponieważ wyczytałam, że nie ma kolców. Sadzonka była ładna więc bujnęła na jakieś 2 metry. Kolców to ona nie ma, ale igiełki jak kaktus to a i owszem. Podobno tak jest tylko na młodych pędach. U mojej wszystkie były młode i nie sposób było koło niej przejść.
W związku z tym w sezonie 2015 ją przesadziłam dość wczesną wiosną. Dla niej było to chyba jednak ciut późno, bo cały sezon przechorowała. Boczne pędy zamarły. Wypuściła tylko jeden pędzik gdzieś na wysokości 60 cm nad ziemią. Nie chciałam już jej więcej męczyć tamtego roku, więc zostawiłam ją w spokoju.
Na początku sezonu 2016 jednak ostro zadziałałam (przycięłam).
To moja królowa w kwietniu i maju tego roku.
Krzaczek jeszcze nie jest duży. W sezonie 2016 prezentowała się pięknie. Nie za duża, ale pokazała kilka ślicznych kwiatków.
Zobaczymy co pokaże w przyszłym sezonie.
Moja Reine des Violettes inaczej nazywana Queen of the Violets.