A teraz po opadnięciu liści widać, co to za potwór z milletii. Ta plątanina pędów jest do uporządkowania i wycięcia niektórych, ale generalnie spełniają swoje zadanie i produkują masę liści. Taki był cel

Glicynia chińska, w ogóle nie cięta, tylko te pędy, które wrastają pod rynnę, Anno Domini 2024

Aktualizacja


i z Zadrzechnią fioletową (Xylocopa violacea)

Fotka z dzisiaj: od lewej milletia, glicynia Blue Moon i Longwood Purple, równolatki i wszystkie trzy po wczesnowiosennym cięciu.

Zdjęcie z przed ochłodzenia w piątek

Abies napisał:
Imponująca!

Mam wrażenie, że drugi raz w swoim życiu, ta glicynia ma tyle kwiatów, sama nie mogę się nadziwić, to chyba zasługa łagodnej zimy.

Alicjo przepiękna Twoja Glicynia

Mam dwa odrosty wsadzone przy południowej ścianie budynku gospodarczego ale konkuruje z bluszczem
muszę o nie trochę zadbać
może doczekam się choć ułamka takiego kwitnienia jak u Ciebie

druga mocno cięta przy altanie dopiero ma pąki ale dziś ma być nocą-3 zobaczymy czy zakwitnie

Alu. Cudna i imponująca, czy tniesz w ogóle swoją glicynię? W literaturze wszędzie są zalecenia, żeby ciąć, ciąć i ciąć. A widziałam na pergoli u sąsiadów niecięte od lat kłębowisko, które świetnie sobie radzi i kwitnie jak szalone każdego roku. Tak samo na trejażach w ogrodach Villa d'Este pod Rzymem. Więc jak z tym cięciem ?

Nie, nie tnę jej, bo musiałabym wynająć podnośnik koszowy . Tylko pędy wrastające pod rynnę i te całkiem nisko, ale obcinam zupełnie. Dwa razy z powodu remontu domu była ścięta do ziemi. W ogóle koło niej nic nie robię, azotu nie potrzebuje, bo sama go produkuje, należy do rodziny bobowatych, a nawozić jej nie nawożę, bo mi dom zarośnie. Tylko na początek dostała drabinkę, po której się wspięła i w początkowym okresie trochę ją okrywałam, jak była małym badylkiem, ale zimy też wtedy były inne.

Żałuję że w ogóle przycięłam długie pędy milletii wchodzące w przestrzeń obu glicynii. Przez to cięcie mam pół altany łyse. Ale w tym sezonie pozwolę jej pohulać a glicynie niech patrzą i uczą się . Byłam dziś w sklepie, w którym kupiłam 3 lata temu milletię, ale oczywiście ani jednej sadzonki. A już zdecydowałam się dokupić i posadzić na miejsce tego niemrawca z prawej strony, żeby było symetrycznie.

Minęły prawie 2 miesiące i milletia załatwiła sprawę cienia na altanie. Bardzo to uczynne stworzenie. Glicynie też dostały kopa i rosną jak szalone. Nie kwitły ale nie mam im tego za złe. Potrzebuję ich masy zielonej Siedzimy z rodziną i przyjaciółmi w miłym półcieniu w czasie obiadków i spotkań i błogosławimy ten czas letni i te roślinki tak miłe

My jakoś długo nie mogliśmy znaleźć sposobu na prowadzenie naszej wisterii. Mimo bardzo ostrego cięcia wiosną, wypuszczała tyle długich pędów, które rosły z prędkością światła , ze mój M. postanowił ją wyciąć. Ale nie pozwoliłam, wymyśliłam, że będzie prowadzona w formie drzewka, potem doczytałam, że aby to uzyskać trzeba taką wisterię kupić. Dwa tygodnie temu byliśmy w belgijskim ogrodzie botanicznym w Leuven i eureka
M. ma pomysł jak ją podeprzeć. Wystarczą trzy rury związane u góry - taki sposób jak na zdjęciach niżej







Na niżej nasza wisteria,,która kwitnie ponownie - fotka z wczoraj

Moja amerykańska Blue Moon po raz pierwszy zakwitła co prawda jednym małym kwiatostanem ale zawsze. Nie spodziewałam się, dostrzegłam go dopiero dziś jak podwiązywałam pędy i widzę, że jest już w fazie przekwitania, bo parę motylków opadło.

Glicynie i milletia oblepiły altanę zupełnie