W ostatni weekend wybrałam się do Zuiderpark na przechadzkę. Uwielbiam takie zielone, spokojne miejsca, dodatkowo w Zuiderpark spotkałam sporo zwierzaków, co było bardzo miłe. Kozy zaglądały mi do torby w poszukiwaniu smakołyków, przysiadły się do mnie na ławkę i czekały na kąski. Swoje domki i wybiegi mają tam cavie, króliki, kury, indyki, pawie, perliczki i kaczki. Są krowy, osły i świnki , dla dzieci duża frajda.
Cudowny ogród, taki miała moja prababka i siostra mojej babki, która z nią mieszkała, ja jako dziecko każdego dnia biegałam w tym ogrodzie za motylami i oglądałam kwiatki. Wspaniałe wspomnienia.
Ewuniu! Ja nawet nie spostrzegłam, że wyjechałaś do Holandii! Śledziłam zawsze twoje poszukiwania genealogiczne, a jak ustały , pomyślałam, że temat się wyczerpał!
Pokazujesz fajne zdjęcia. Ja za gęsiówkami egipskimi uganiałam się w PN Ujście Warty, a tam po ulicach chodzą! Inna sprawa, że na dziko to co innego. W miastach ptaki przyzwyczajają się do ludzi mają bezpieczne miejsce do lęgów i pożywienie, zwłaszcza, że wokół tyle wody!
Ładnie tam jest, to dobrze, bo w jakiś sposób rekompensuje fakt, że wyjechałaś do pracy. Powodzenia!
Jaguś, ten park jest bardzo rozległy i bardzo piękny, znajduje się oczywiście w mieście i dzielą go różne ulice na duże części.
Miłko, a ja nie wiedziałam co to za gęś cudaczna, a teraz już zapamiętam. Tu jest ich mnóstwo i w ogóle nie obawiają się ludzi. Temat genealogii wcale się nie wyczerpał. Znajduję wciąż dużo ciekawostek, tylko siły mi brakuje na pisanie o tym. W najbliższm tygodniu zaczynam urlop więc odpocznę sobie.
Alejka dzbanuszków w parku.
Tydzień temu byłam w pobliskim miasteczku Gouda. To miasto sera, prawdziwej Goudy oczywiście. Zwiedziłam cudny rynek, ratusz i tzw. Wagę Miejską, czyli budynek, w którym ważono sery. Zakupiłam też prawdziwy ser Gouda. Ser do dziś produkowany jest w sposób naturalny, pochodzi od normalnych, wypasanych na łąkach krów.