Staraliśmy się coś tam poprawić
Tu już nic chyba nie da się zrobić - Crocked House z bardzo angielską herbaciarnią...
... do której weszliśmy i szczęśliwie praktycznie od razu mieliśmy wolny stolik. Wnętrze nieduże, w dodatku uroczo zagracone różnymi koroneczkami, dzbanuszkami, wiklinowymi ozdobami, niezliczona ilością obrazków na ścianach. Na starym kredensie pysznią się przeróżne ciasta na paterach, starannie okryte folią, z których na zamówienie odkrawane są porcje dla klientów. Starsze panie obsługujące ubrane w bluzeczki w pastelowych kolorach oraz fartuszki z napisem God Save the Queen
Atmosfera jak u cioci na fajfokloku
Herbatka pyszna choć, o zgrozo, my z W. odmówiliśmy mleka. Zastanawiałam się nad wypróbowaniem czegoś, co się nazywało clotted cream tea, ale w rezultacie wzięłam ciasto orzechowo-kawowe, a W. coś pod nazwą Victoria sponge
Nasz kolega za to wziął to pierwsze i okazało się to być zestawem solidnych porcji ubitej śmietany oraz dżemu, chyba truskawkowego, którym to zestawem smaruje się w tym kraju bułeczki zwane scons
Filiżanki we wzory kwiatowe pochodziły z wytwórni porcelany Royal Albert.
No po prostu szał!
I kolejne budynki
Ten budynek podobno wystąpił w którejś części ekranizacji serii o Harrym Poterze.