Mira, wystawiłas mi piękna ocenę, za trud, za zmagania z aura i sąmą sobą, dziekuję
Pola, pisałaś, mówiłaś na zlocie i znów piszesz
takie słowa cieszą bardzo, wyzwalaja chęć do jeszcze cięższej pracy, gdyby tylko więcej sił było, albo, żeby nie było gorzej
Miłka, masz rację, podkarmianie nie jest moja mocna stroną chociaż w tym sezonie mocno się postarałam i jeszcze coś im podleję. mam gnojówke z żywokostu, pewnie jak u wszystkich roslin są mniej i bardziej wigorne.
Nie podlewałam przez weekend bo troszkę mniej stopni więc złapałam się za inne prace ale dzisiaj widze, że floksy kuleją a mam ich sporo już, nornice niczym w formule 1 szaleją, pogoda-szkoda słów,cisnienie skacze, wszystko to powoduje zniżkę formy
dzisiaj miałam dwóch panów, którzy heblowali dechy na taras a ja odbierałam z maszyny wióry przez 4 godziny, pył miałam wszędzie, potem M zarządził zmiane rygli w płocie, ledwo zipię, puściłam jeszcze zraszacz a warzywnik podleję rano
Ale cieszę się, że taras ruszył choc impregnowanie tez moja działka
troche to potrwa zanim ułożą ale wreszcie znikną stosy kamieni i kostek, ktorymi M zatykał by psy nie właziły pod taras za kotami, efektem było zniszczenie wszelkich roślin, które sadziłam wkoło, zawsze najbliżej domu mam zaniedbane ale juz swiatełko w tunelu widzę
Jutro znów ruszam do podlewania, rachunki za wode przemilczam
jak tak dalej będzie to wypadną w końcu niektóre rośliny