Witajcie w Nowym Roku
bardzo czekałam na zimę, ale znowu zbytek łaski: poniżej -20*C o poranku mnie totalnie obezwładnia. Kuba po kilku minutach zaczyna chodzić jak czapla, i ogłasza odwrót na kanapę. Zuzia, której potężny duch nie pozwala przyznać się do słabości, też zmyka do domu po króciutkim wypadzie w plener. Najlepiej wytrzymuje to M., wyprowadza psy raniutko, na co ja się nie zdobędę, mogę tylko uchylić drzwi, niech sobie idą
Na dłuższe wyjścia Zuzia ma piękny czerwony kubraczek
Kubusia nie ośmielę się tak opakować, obraziłby się na mnie, jak nic
A w ogrodzie mróz i odrobinka śniegu. Pod jałowcami i cyprysikami zupełnie nic, pod sosnami miejscami trochę jest, ale generalnie marniutko. W środę wylewałam wodę z beczek, odwilż, lało się z dachu, i podlewałam bukszpany
A w czwartek zaczęło się lodowe piekiełko i trzyma nas za kuper.
Zabezpieczyłam kilka rodków, zwłaszcza zapączkowanych, ale też nie wszystkie: Alfred, Azurro, Rasputin, Libretto bez przyodziewku i zapomniany Bohlken's Lupinenberg, dopiero dzisiaj zakopany w gałązki sosnowe. Skądś mi się wzięło, że Taragona jest bardzo odporna, też została goła, co prawda pączki ma nieliczne, ale są. Oj, żebym wiosną nie wpadła w furię ogrodniczą, za swoje lenistwo i sklerozę. Krzaczki są jeszcze młodziutkie i malutkie, powinnam się zmobilizować, póki rozmiary /moje też
/ na to pozwalają bez większego wysiłku.
Oczywiście zaglądam do sklepów internetowych, bo jak inaczej przetrwać styczeń i luty. Nie mogę się doczekać na oferty lilii. Światcebul zupełnie nieżywy, Królik i Gartenea pracują, Benex już uruchomił przedsprzedaż, Lilypol milczy. Po zeszłorocznych zakupach u Barcikowskich znowu tam zaglądam i wypatrzyłam kilka host wartych grzechu. Koszyk zapełniony, ale jeszcze odrobinkę modyfikowany, brak miejsca na sadzenie w gruncie mnie irytuje, muszę wybierać, przebierać i rezygnować, a to trudne
Humor w kratkę, nie tylko moje podwórko mnie interesuje, więc tracę nerwy i zdrowie.
Martuśka, droga moja, jakże mi się przyda zdrowie psychiczne, każde inne też, ale obecnie to pierwsze jest narażone na ciężką próbę
Bardzo dziękuję
Ewuniu, nie choruj!
Ale jak już to robisz, to słuchanie M. i kuracja makowcem na pewno pomoże. Psiska okupują kanapy, uwielbiam siedzieć z nimi na fotelu, ależ jest cieplutko