Zbliżają się Wigilia i Boże Narodzenie. Mogą to być kolejne święta, kilka dni wolnych od pracy o których szybko zapomnimy. Możemy jednak przeżyć je tak aby na długo utkwiły w naszej pamięci . Oprócz praktyk religijnych pomocne w tym okażą się świąteczne tradycje. Zarówno te do tej pory nam nieznane, jak i znane.

Liczę na dużą aktywność w tym wątku i podzielenie się z nami jak to jest w Waszych domach.

Nadszedł już chyba najwyższy czas aby pomyśleć o upominkach pod choinkę. Jak co roku większość z nas ma problemy co komu pod




Mam do przygotowania przynajmniej 20 upominków dla osób w przedziale wiekowym od roczku do 88 lat. W głowę zachodzę to co może być
Jak na razie to mam jedynie prezent dla mojego Skrzata a jest nim pistolet do kleju
Najstarsza z wnuczek w tym roku poszła na swoje mieszkanie i z nią nie będzie problemu bo wszyscy zrzucamy się na stół i krzesła a co z resztą? jestem w

Podzielicie się swoimi pomysłami?

Ja kupuję zawsze raczej praktyczne prezenty i takie właśnie kupiłam : powerbanki, lokalizator GPS, podręcznik- audiobook do nauki języka hiszpańskiego, komplet herbacianych czajniczków nakładanych na filiżanki do kawalerskiego gospodarstwa i anioły od Celinki , jako piekny, artystyczny dodatek .... To moje zakupy dla najbliższych. Zawsze dodaje też jakiś delikatesowy drobiazg, typu dobra kawa, czy praliny z wyższej półki.
Najbliższym lubiłam darowac albumy z 'przeglądem roku' w zdjęciach , które sama im robiłam....Albumy były tez mojej roboty.teraz nie mam na to czasu, więc wszystkie prezenty kupne.

To ja trochę sprofanuję zwyczaje, tylko mnie nie zlinczujcie. Jeszcze kilka lat temu była trybikiem przedświątecznego szaleństwa, pucowałam wszystko, gotowałam, robiłam zakupy w tłoku i harmidrze. W końcu padałam na nos, byłam drażliwa, co odbijało się na atmosferze w domu.
Od kilku lat, zamawiam w zaufanej restauracji, uszka i pierogi, mama moja ma ZAKAZ klejenia czegokolwiek, jej działka to barszcz i ziemniaczki, ryby to działka Połówka od początku do końca, moje surówki (w Termom. to chwilka) odrobina kaszy z grzybami i kapuchy z grochem, obowiązkowy kompot z suszonych owoców. Moja córa robi oprawę biblijną, bo ona biblie zna lepiej niż niejeden Świadek Jehowy, w wersji mini ma zawsze w torebce przy sobie
Post zawsze w Wigilię u nas był i będzie, amen.
Zamiast przedświątecznej nerwówki, jeździmy na przedświąteczne kiermasze, szukamy tych ludowych, choć czasem trafia się typowa komercha, zwiedzamy szopki w kościołach, w moim niewielkim mieście mamy ich 12!
Romo, nie zabij mnie, bo ja zamiast do kuchni zapraszam do odpoczynku, by przeżyć te święta duchowo a nie żołądkowo

Najpierw kościół i szopka













Tu sobie ogrzejemy łapki



Robimy zakupy, oprócz ozdóbek, tradycyjne smakowite wyroby regionalne.










Siadamy do stołu, w chałupach autentycznie panie gotują wigilijne tradycyjne specjały, można podyskutować o wszystkim, spróbować barszczyku, uszek, pierogów itp..., tylko zdjęcia w ciemnościach wiejskich chałup nie wychodziły






I czas wracać do domu, a kto ma w miarę blisko to może w grudniu www.muzeumwsiopolskiej.pl/node/213, ja tam będę na pewno, zamiast w markecie czy inszej galerii

Spojrzałam na obrazek otwierający ten wątek , wklejony przez Romę i przypomniało mi się jak na Wigilii u dziadków zawsze musiał w rogu stać 'dziad' czyli wiązka zboża i jak z namaszczeniem gospodarz domu (dziadek ) go wnosił i ustawiał ( z dużo większym niz choinkę , bo ona też była ) ............ gdy wyprowadziliśmy się od dziadków (rodzice poszli na swoje ) 'dziada' już na wigilii nie stawiali , a teraz w dobie kombajnów nawet pewnie nie byłoby go z czego zrobić .

....................i jak dobrze się pisze o Bożym Narodzeniu , za oknem wali śnieg i robi całkiem świąteczny nastrój

mirdem napisał:
No własnie Mireczko, bo choinka, to zupełnie niedawno zapożyczone z Germanii ustrojstwo a nie polska tradycja, jak się powszechnie uważa. Polską tradycją był właśnie snopek zbóz z kłosami, ustawiany z szacunkiem w kącie. U mnie też tak było.

Osobiście tego nie pamiętam , bo moje Święta to już choinka ale mama opowiada , że całe popołudnia w czasie Postu Filipowego ( w cerkwi post przed Bozym Narodzeniem - odpowiednik adwentu w kościele katolickim ) spędzało się na przygotowywaniu ozdób , robiło się pająki ze słomy i bibułek , ja takie ozdoby widziałam już tylko w muzeum.

Ja pamiętam, bo dzieciństwo spędziłam w domu dziadków. Podejrzewam,ze w miastach nie było mozliwości ustawiania snopków a i mieszkania mniejsze, łatwo było zaprószyć ogień, wiec choinki szybciej zdominowały Boże Narodzenie. Najpierw nie całe drzewka a gałęzie a potem, to już komercja ruszyła na całego.

Piękne, piękne te stare tradycje
Tradycja choinki została u mnie skutecznie wyrugowana przez koty, została tylko podłaźniczka z gałęzi świerkowych, a choinka wylądowała przed drzwiami, jako maluśkie drzewko w doniczce, ale wielka sosna ma światełka więc może choinki nie mamy ale ubraną wielką sosnę Wyobraźcie sobie osiem kotów i jedna choinka z bombkami i łańcuchami , te dwie rzeczy to niemożliwa niemożliwość do pogodzenia, a to największy wróg choinki, sprowadził do domu stary podłaźniczkowy zwyczaj, bo do sufitu nie doskoczy

Zbliża się okres mikołajkowo-gwiazdkowy.
Rodzina juz zaczyna myśleć nad prezentami.
Ja tez jestem delikatnie nagabywany co bym chciał.
Pomyślałem sobie dosyc skarpetek i kremów do golenia.
Chciałbym cos ogrodniczego.Myślałem i wymyśliłem- sito do kompostu.
Zaraz pisze list o Św. Mikołaja.Nawet adres znam.
No dobra- napiszę prawdę.Te Moje wypociny maja jeden cel.
Chciałbym poznac chciejstwa ogrodników

Problem polega na tym, że większość artykułów ogrodniczych zniknęła z półek na rzecz świecidełek, a w necie straszny tłok, choć szansa jest, że da się coś zamówić, co dotrze przed gwiazdką.
Ja bym chciała nowe laczki* do ogródka (takie jak croksy, ale żeby z przodu dziur nie miały), fartuch z kieszonkami i szlufkami na narzędzia, nową taczkę, worek obornika granulowanego i żeby mi Gwiazdor* wyczyścił i naostrzył wszystkie sekatory i nożyce w ogrodzie.

*jestem z Poznania

Miłko
Lista długa i imponująca.
Zastanawiam sie tylko jak Gwiazdor z tym wszystkim wlezie przez komin

O chciejstwa ogrodnicze to ja mam duuuże i raczej przez komin nie przejdą
Na początek marzę o dużej i masywnej rozdrabniarce do gałęzi i głębokiej metalowej taczce na dwóch kołach oraz pracowitych krasnoludkach

U mnie tradycyjnie Gwiazdor zrzuca z helikoptera na balkon (pamięta ktoś bajkę "Piaskowy Dziadek"?), bo dzieciństwo spędziłam w bloku i komina jako takiego nie było. Teraz zrzuca na próg domu siostry.
Nie robimy upominków każdy każdemu. Prezenty dostają nieletni oraz gospodarze. Schodzi się kilka rodzin i osób jest tak do 23. Dopuszczalne jest, żeby uszykować prezenty dla swoich domowników, ale my zostawiamy te pod swoją choinką i otwieramy jak wrócimy z wieczerzy i pasterki. Kiedyś było tak, że dawaliśmy wszyscy dla wszystkich, ale prezenty rozdawaliśmy godzinę i z braku pomysłów często prezenty były nietrafione

Z powodu nietrafionych prezentów w mojej rodzinie już dawno zrezygnowaliśmy ze świątecznych podarunków. A w dzieciństwie u mnie anioł wlatywał przez okno . Dlatego z niecierpliwością czekaliśmy z bratem na wieczorne wietrzenie pokoju

Już o tym pisałam ..... ale się powtórze bo dla mnie to przemiła opowieść wigilijna . Któregos roku zażyczyłam sobie od Mikołaja porzadny szpadel ............. i takiż dostałam ( zresztą służy do dziś ). Przy rozdawaniu prezentów pięknie przyozdobiony kokoardkami ,no prezent jak sie patrzy . i w tym całym zawirowaniu ............. przerażony wzrok moich bratanic ( chyba wtedy 4 i 7 letnich ) i zatroskany tekst : 'Ciociu , byłaś bardzo niegrzeczna ??? ' ...................... i za chwilę deklaracja 'My mamy dużo czekolad , to się podzielimy"

W tym roku chciałabym nową taczkę .......... ale takiego efektu to juz nie będzie bo dziewczynki są starsze

A wiecie, że u mnie w domu nigdy nie robiło się prezentów na Boże Narodzenie? U nas Mikołaj przychodził nocą z 5 na 6 grudnia. Za to w Wigilię mieliśmy z bratem imieniny. Na wigilie do babci przychodziło ok. 20 osób i od wszystkich dostawaliśmy prezenty imieninowe
Tę sama tradycję kultywuję w moim obecnym domu. Mikołaj przychodzi 6 grudnia. A w Wigilię, z racji (niestety) komercji prezenty dostają najmłodsi I ja I mój brat

W tym roku prezent świąteczny dostałam już na urodziny, czytnik do ebooków .
Tak się złożyło, że urodziny mamy w miesiącach około bożenarodzeniowych, ja i starszy w listopadzie, a młodszy na początku lutego, ponieważ wszyscy już jesteśmy dorośli i wolimy jeden konkretny prezent zamiast drobnicy to od kilku lat robimy sobie łączone.

W ubiegłym roku dostałam bardzo ogrodniczy i na długo przed urodzinami, wybrałam zestaw host, a chłopcy załatwili formalności .

Podobną sytuację jak Mirka też kiedyś miałam, z tym, że ja bardzo się cieszyłam z kilkunastu motków nici do haftu, swoją drogą wcale nie tanich, a bratanica prawie się rozpłakała ze współczucia . Natomiast zaprzyjaźnieni mali sąsiedzi ciągle mnie pytają jaki zestaw Lego chcę na urodziny, bo to że marzę o Lego przecież jest oczywiste i na pewno nie z serii Friends, bo te są dla dziewczyn, a fuj .

Dla najstarszych gości i tych mieszkających na obczyźnie mam kalendarze pt "Nasze miasteczko dawniej i dzisiaj"

Mirko, uśmiałam się do łez!
Miłko, z tym helikopterem to może taka poznańska tradycja ... Będąc dzieckiem mieszkałam w domku z piecami (kominy były i to kilka), a i do mnie Gwiazdor przylatywał helikopterem... Pamiętam jaka byłam zła któregoś roku, że rodzice nie pozwolili mi wyjść na dwór. Bardziej niż prezenty, interesowała mnie ta latająca maszyna !



Mimo, że nasze Wigilie od wielu lat są skromne liczebnie (tzn. moi rodzice + my) i "bezdzietne", to prezenty zawsze pod choinką muszą być! W końcu w każdym z nas gdzieś w środku mieszka małe dziecko i warto je przynajmniej raz w roku obudzić !