th napisał:
... i taki przykład z mojego podwórka, 'Peter Alan' to rodek, którego deklarowana mrozoodporność to według Hachmanna -22 °C a według Ciepłuchy -26 °C... tymczasem na 9 sezonów spędzonych w moim ogródku, dodam, że
pod murem i w cieniu, przypalił mi się dwukrotnie, w lutym 2017 i marcu 2018 (odpowiednio sezon 6 i 7)...
co więcej, żaden inny rodek w moim ogrodzie nie ucierpiał w ten sposób, tylko on... także to tak
Moniś, nie uważasz, że to, co pogrubiłaś zaprzecza temu, co wcześniej napisałaś?
P.S. Ja podkreśliłam to, co na zielono.
Mimo, że mam dużo różaneczników, nie traktuję ich super kolekcjonersko i w związku z tym, moja wiedza nie jest czerpana z literatury a obserwowania ich w ogrodzie. Mniej więcej wiem, które rodki cierpią od mrozów, wiem, które są przypalane....
Wiele z nich rośnie na w pełni słonecznych, absolutnie słonecznym stanowiskach od świtu do zmierzchu.... I nic. Natomiast inne - jak ten pokazany przeze mnie - bez względu na stanowisko, przypalają się i są to wyłączenie odmiany o niższej mrozoodporności. Jeśli słońce padające od świtu do godz. 8 może przypalić każdego różanecznika, to nie rozumiem, dlaczego nie cierpią trzy inne, rosnące rzędem obok? Dlaczego nie przypala tych, które od świtu do zmierzchu są narażone na kontakt z promieniami słonecznymi?
Nie wiem, czy są jakieś fachowe opracowania dotyczące korelacji mrozoodporności i podatności na przypalanie? Ciekawa byłabym wyników.
Tyle moich przemyśleń a teraz obiecany back liścia
fot.06.12.2020r.
.