Niewiele zostało z gęstego krzaczka, pierwsze oznaki zauważyłam rok temu, tuż po kwitnieniu, liście zrobiły się bardzo matowe, opadały. Pryskałam, oberwałam wszystkie podejrzane liście, zadołowałam, miał sporo paków, zimę przeżył pod śniegiem. Wiosną wyglądał coraz gorzej, wycięłam dużo pędów, opryskałam, usunęłam część pąków kwiatowych, ustawiłam z dala od innych, nie pogarszało się, ale nadal nie wyglądał dobrze. Chciałam już go zutylizować, bo przypadkiem
kupiłam nowy. Podlałam jeszcze Polyversum, kiedy ratowałam Calsapa. W połowie czerwca zaczął kwitnąć i kwitnie do dziś, rozwijają się pojedyncze pąki, wypuścił też kilka młodych liści, więc dostał ostatnią szansę, choć wygląda okropnie.