Po 7 latach od pierwszego zauroczenia wojsławicką 'Admiral Vanessa' mam tego rodka i ja...
też od wiosny, ale że przygotowanie stanowiska trochę mi się w czasie przeciągnęło, w ogrodzie posadziłam go dopiero późną jesienią... i urodą też mnie nie powalił... wręcz powiem, że to był najbrzydszy rodek, jakiego nabyłam i widząc go na żywo w życiu bym się na ten zakup nie zdecydowała...
cóż... miłość bywa ślepa... tym bardziej na odległość
Niemniej po wypuszczeniu nowego garnituru liści, bo do liści miałam największe zastrzeżenia, 'Admiral Vanessa' zaczął się prezentować nader przyzwoicie...
kwiatów w przyszłym sezonie wprawdzie nie będzie, ale to norma, jeśli chodzi o świeżo zakupione rodki w moim ogrodzie... żeby jeszcze tylko opuchlaki dały mu spokój, byłabym szczęśliwa
'Admiral Vanessa' będzie u mnie rósł na stanowisku mocno zacienionym, pod murem u stóp innego różanecznika, 'Marcela Menard'... także warunki skrajnie różne niż u Poli... już się cieszę, że będziemy mogły porównywać rozwój naszych egzemplarzy
Zdjęcia z
5.12.2024