Zakupiony tej wiosny, nieduży krzaczek z pąkami kwiatowymi.
Uwielbiam fiolety, więc skusiłam się na tę odmianę, mimo tego, że jest praktycznie niemożliwym znalezienie jakichkolwiek wiadomości o nim w sieci.
Dysponuję jedynie informacją, jaką wydusiłam od producenta:
" Rododendron dorasta po 10 latach do ok 120-150cm, mrozoodporność do ok -22 °C, kwitnie w połowie maja".
Nie dam się złapac na te magiczne -22 °C, już Azurika mnie oszukała, i pąki wymarzły mimo tego, że nie było mrozów poniżej 20*. Co prawda nie za bardzo mam co opatulać, bo krzaczek po pierwszym sezonie był łaskaw zawiązać jedynie pąki liściowe, ani jeden nie rokuje na kwiatowy.
Pozostaje więc wspomnienie z wiosny 2016 i czekanie do 2018
Zapraszam więc na wspominkową ucztę dla oczu..
22 maja, już od kilku dni kwitł
aksamitna plamka ciemna, pięknie podkreśla fiolet
dla planujących grę kolorów na rabacie- w dole zdjęcia kwitnący już Acapulco, głębiej za grabem zapakowany jeszcze w pąkach Rasputin
portrety
26 maja- sprane jakieś to zdjęcie. Widać Rasputina w głębi- zaczyna rozkwitać, robić kompozycję fioletów i płynne przedłużenie fioletowego akcentu.
28 maja. Acapulco w pełnym rozkwicie, w głębi Rasputin.
Zdjęcie o tyle ważne, bo pokazuje trwałość kwiatów. Po kilku upalnych dniach, 26go maja było oberwanie chmury, kilkugodzinna nocna ulewa- a kwiaty zupełnie sie nie zniszczyły i jak widać nadal kwitły, mimo tego, że ulewa trafiła na otwarte kwiaty, a nie pąki!
W czerwcu Rasputin kwitł, a po Acapulco już zostało wspomnienie. Podziwiałam za to okazałe przyrosty.