Leonidasie... Ty to umiesz psioczyć na rodki...
bo efekt zachwycający...
a ze stanu liści też jesteś w końcu zadowolony czy jeszcze to nie to? Jak będą szły nowe przyrosty, zwróć uwagę, czy coś na młodych liściorkach nie przysiada... mszyce, mączliki, skoczki różanecznikowe, jednym słowem wszystkie te małe dziady wysysające soki..., bo to niejako wskazałoby przyczynę ideformacji liści.
Żaneto... zauważ, że sytuacja się powtarza... w zeszłym roku też pisałaś o zasuszonych pąkach... moje zdanie jest takie, że to nie przemarznięcie a choroba grzybowa, być może ta nieuleczalna, która nazywa się
obumieraniem paków kwiatostanowych różaneczników a o przenoszenie której podejrzewa się skoczka różanecznikowego.
Dlaczego nie przemarznięcie? Bo 'Marcel' podobnie jak 'Pearce's American Beauty' (też pisałaś o jego przemarzniętych pąkach) to rodki późnokwitnące, które terminem - o ile wiosna idzie normalnym trybem a nie przyspieszonym - zahaczają o czerwiec, dlatego wydaje mi się, że ich pąki nie mają prawa przemarznąć... no chyba że trafiłoby się im jakieś skrajnie niekorzystne stanowisko
Dlaczego zasuszone pąki łączę z chorobą grzybową? Bo właśnie połączyłam kropki w przypadku mojego 'Polarnachta'... lata temu prawie zszedł, podejrzewałam fytoftorozę, usunęłam połowę gałęzi, ale ostatecznie się wykaraskał... jakiś czas był spokój a teraz znów coś jest na rzeczy... mianowicie te zasuszone pąki... były teraz i w ubiegłym sezonie a dalej pamięcią nie sięgam... nie że wszystkie, ale kilka na kilkanaście zawiązanych a mrozoodporność ma dokładnie na tym samym poziomie, co 'Marcel'...ponadto nawet te pąki, które dają kwiaty są jakieś takie... niewyględne.
Podsumowując... jeżeli jest to wspomniana przeze mnie choroba, to rozwiązanie jest tylko jedno: usunięcie krzewu z ogrodu
Wracając zaś do tytularnego bohatera niniejszego wątku... mój 'Marcel Menard' jest dopiero na etapie pękających pąków i uchylania rąbka tajemnicy...
ech... jak ja lubię ten jego kolorek
Zdjęcia z
12.05.2024