"Cristatum" ("Cristata") to kultiwar paprotki walijskiej, jednej z trzech paprotek występujących w stanie naturalnym w Europie. Od gatunku różnią ją grzebyki na końcach listków i całych frondów. Ich ilość i głębokość nie jest jednolita u różnych roślin, dlatego też prócz nazwanych odmian o cechach 'cristata', np odmiana Diadem', postanowiono wszystkie pozostałe rośliny o takich cechach, zebrać pod wspólna nazwą "Cristatum Group". Co prawda Martin Rickard pisze o formie "Cristatum - old form", znalezionej w Cork w 1854r przez H.S.Perry'ego, ale posiada ona w miarę jednolite cechy, pozwalające na jednoznaczną klasyfikację. Jedną z tych cech są nieco falujące listki frondów i właśnie takie mają obie moje paprotki, zakupione w renomowanych, zagranicznych szkółkach. Poza tym, nieco różnią się od siebie, dlatego też zostały opisane jako Polypodium cambricum "Cristatum Group".
"Cristatum" rozmiarowo nie odbiega od gatunku - osiąga ok. 25 cm wysokości i tworzy dość luźne kępki-kolonie, co spowodowane jest pełzaniem podziemnego kłącza. Wszystkie paprotki walijskie najlepiej czują się na stanowiskach ciepłych, niekwaśnych i dość suchych, co spowodowane jest ich pochodzeniem: w naturalnych warunkach zasiedlają wapienne skały. Lubiąc mało wilgoci 'w nogach' wolą jednak nieco wilgotniejsze i umiarkowanie ciepłe powietrze, o czym przekonałam się obserwując je podczas tegorocznego upalnego i suchego lata. Są zimozielone a ich cechą charakterystyczną jest to, ze bardzo późno rozpoczynają wegetację - zazwyczaj dopiero pod koniec VII a nawet na pocz. IX wypuszczają młode liście. W naszych - nieco chłodniejszych niż walijskie - warunkach, wymaga okrycia na zimę, najlepiej iglastymi gałązkami, które chronią, ale nie powodują zaparzania i pleśnienia liści. Aby zachować cechy, najlepiej jest rozmnażać je przez podział rośliny matecznej.
Czasem spotyka się w obrocie tę paprotkę pod synonimem Polypodium australe 'Cristatum'.
Nikt poza mną nie uprawia tej paprotki?
Paprotka walijska Cristatum dobrze w tym sezonie radzi sobie na suchym murku, bo...ma nieco cienia.Inne na które padają popołudniowe promienie słoneczne, mimo wilgoci pod nogami, mają zaschnięte końcówki liści i (dosłownie) wypalone brązowe dziury. Jest to pierwszy sezon, w którym dane jest mi zobaczyć paprotki w takim stanie. Własnie rozpoczęłam przenoszenie ich na inne, mniej 'parzące' miejsca.
Kiedyś zakupiłem tak małą sadzonkę, że nie przetrwała zimy. Teraz drugie podejście, Dostałem od Poli dorodną roślinę, która zdobiła część rabaty z paprotkami na wystawie w Wojsławicach.
Gosiu, jak Twoja 'Grandiceps Fox' podrośnie i da się coś oddzielić to pomyśl o mnie ., bo wydaje mi się, że sporo się różni od 'Cristaty'
Moja 'Cristata' rozrasta się wyjątkowo szybko. Liście , nie są duże, ale w dużych ilościach..
Na zdjęciu jedna z dwóch kęp...bo już zdążyłem ją podzielić.