Dziękuję
Nelu!
Dziś opowieść o dzięciołach. Już w ptasim leksykonie umieściłam wpis o dzięciołach średnich, które obserwowaliśmy nad pewnym stawem przy okazji.
Piszczało strasznie z jednej dziupli więc się jej przyjrzeliśmy z bezpiecznej odległości. Tam parka karmiła młode. teleobiektywy pozwoliły na zachowanie bezpiecznego dystansu.
W ciągu czterech dni sytuacja się zmieniła i w ostatni dzień młody już wychylał się do pasa czekając na rodziców.
Na dębach nad stawami (Jak mi się te aleje dębowe podobają! Nie rozumiem, dlaczego się takich nie sadzi teraz) mieszkało i hasało mnóstwo dzięciołów dużych. Najczęściej były to już młode tegoroczne z rodzicami. Młode mają czapki na czubku głowy. Dorosłe samce - z tyłu, a samice nie mają czerwonych czapeczek.
Za czarnym trochę biegałam, bo mi zwiewał z gałęzi na gałąź. W sumie to sa dwa różne egzemplarze. Ten na suchelcu to mi zwiewał, a ten w lesie to wyskoczył mi spod nóg, jak szłam aleją. Przypuszczalnie w podstawie pnia drzewa znalazł coś dobrego. Jeszcze dwa razy tak zrobił, jak wracałam i następnego dnia.