Vero
Popatrz na tę trawkę z pozycji wnusi, ale będzie tu zabawy!
Ja akurat lubię trawniczek, choć od kilku lat stale go okrajam...

Jesteś niesamowita z tą ilością irysów!

Vero, pogląday zmieniaja się zależnie od sytuacji..... najwazniejsze, że trawnik Twojego M dorównuje uroda reszcie ogrodu, wstydu nie bedzie Widzę, że juz altanka gotowa, tempo prac niesamowite,
u mnie po 17 latach altanki brak a ponieważ słońce tu pali bez końca nie ma gdzie sie podziać.....
Kileichowiec chiński uwielbiam, czy on jednak nie powinien mieć więcej osłony przed słońcem czym go pryskasz?

Nelu, po wczorajszej harówie kiedy noc okazała się koszmarem (jeszcze dzisiaj czuję to w mięśniach i kościach) doszłam do wniosku, że facet niekiedy ma rację.................................................. Roboty się nie da przeskoczyć, ciągle zapominam o swoich latach, a M taktownie milczy na ten temat, przypominając mi tylko o braku zdrowia...................................................................................
Kiedy moja śp. mama mawiała przed trzydziestu laty, że starość nie udała się Panu Bogu nie rozumiałam co miała na myśli - teraz już wiem.......
Cieszę się z tego trawnika, bo właśnie wczorajszej nocy uświadomiłam sobie, że nie dałabym już rady obrobić takiego irysowiska. Smutne ale prawdziwe, lat i zdrowia ubywa.................................................................................................................

Ewa pamiętasz moją żwirową ścieżkę z placykiem pod altankę ?


Otóż, kolejna zmiana moich poglądów na temat naturalnych materiałów w ogrodzie. Kiedy zobaczyłam, jak moja kilka lat starsza Przyjaciółka z trudem porusza się po tych kamykach, bez namysłu zgodziłam się z koncepcją M, aby to wybrukować.


Łatwość poruszania się po gładkiej powierzchni jest bezdyskusyjna. Qurczę, dopiero teraz dociera do mnie, jaki ze mnie uparciuch. M od początku optował za brukiem, ale ja jak zwykle - ech, wstyd mi teraz................................................
Ważne, że rozsądek zwyciężył - altanka w budowie





W piątek dojechały meble.............................



Kielichowiec powinien mieć nieco cienia, ale u mnie musi sobie chwilowo radzić w słońcu. Oprysk zrobiłam dopiero wczoraj miedzianem.

Verciu, zawsze podziwiam Twoją wiedzę, pracowitość i zorganizowanie, ale tym razem wielkie uznanie i szacunek dla Twojego męża.
Altanka jak zresztą wszystko inne.

Irysowisko -robi wrażenie , Verciu to teraz trzeba przyciąć liście iryskom...? nigdy tego nie robiłam .Altanka -marzenie

Verciu przepięknie jest ten trawnik i altana ze ścieżką cudna musisz M pogratulować od nas coś mi sie wydaje że my takie same uparciuchy jesteśmy pole irysowe jest niesamowitych rozmiarów czyli i pracy duż o -podziwiam Was oboje jesteście niesamowici

Jak na 30 arów, taki kawałek trawnika to pryszcz w porównaniu do mojego na tysiącu metrów
A jednocześnie jak pieknie podkreśla rabaty.
Czasem m. mają rację, bo my patrzymy na wszystko emocjonalnie, a oni pragmatycznie
I to czasem jest potrzebne
Rewelacyjnie wygląda ogród zimowy

Czasem konieczne jest dopasowanie się do realiów, chociaż nie zawsze nam to leży..... altanka stoi, mebelki też wypoczywaj od czasu do czasu będziesz patrzec na rosliny to jeszce lepiej będą rosnąć.

Elżuniu, M składa Ci serdeczne podziękowanie ( buziaki to już ode mnie )

Żanetko, tak do końca nie wiem czy powinno się przycinać liście irysom o tej porze. Ja to jednak robię porządkując irysy po kwitnieniu. Usuwam podeschnięte liście, wyłamując przekwitłe łodygi i przy okazji przycinam liście na których zazwyczaj zależnie od pogody, zaczynają pojawiać się plamki. Tnę do zdrowego miejsca. Potem oprysk ze skrzypu lub pokrzywy (zależy czym dysponuję w danym czasie) i mam spokój do zimy a rabata wygląda przyzwoicie. Irysom moje traktowanie widocznie nie szkodzi, szabelki szybko odrastają, kwitną też bez zastrzeżeń - nie wiem tylko, co by na takie praktyki powiedział nas irysowy kolega Robert P.

Danusiu, witaj w Klubie Upartych Bab, zawsze co dwie to nie jedna

Gosiu - w zimowym pliszka urządza sobie polowanie na owady


Ewuniu, postaram się wygospodarować sobie trochę czasu na odpoczynek - obiecuję

Wczoraj u mnie.......................................













Po burzy i gradobiciu z wichurą .................................................

Dobranoc

Verciu o jejuniu ale szkód narobiło u mnie jak na razie wszystko bokiem przechodzi i tylko deszcz dociera mam nadzieję że woda obeschła i roślinki choc niektóre doszły do siebie

Dołączam się do słów pochwały, bo cudowne miejsce stworzyłaś w tak krótkim czasie. Opady był tak duże czy twoja ziemia nie jest zbyt przepuszczalna i stąd tworzą się takie zastoiska ?

Vero musiała być bardzo gwałtowna ulewa, jeśli woda stała w obniżeniach terenu, a patrząc na rośliny po gradobiciu serce boli. Tyle pracy i oczekiwania na krótki czas kwitnienia i w ciągu kilku minut takie zniszczenia, potem trzeba czekać do następnego sezonu.

Vero, wypatrzyłam jakieś skrzynie na tym zdjęciu, na lewo od ścieżki, to warzywniak czy ogródek ziołowy, chyba nie pokazywałaś tego jeszcze .
VERA napisał:

Danusiu, u mnie nadal pada, na szczęście z przerwami. Ogród podtopiony, dobrze że mamy brukowane ścieżki to chociaż zmasakrowane kwiaty liliowcom mogę pousuwać

Andrzejku, gleba dość zwięzła, gliniasta, ale w poniedziałek po strasznie upalnym przedpołudniu, ok. 14 nadciągnęły czarne chmury, zerwała się wichura i lunęło. W ciągu 15 minut spadło 38 litrów wody na metr kwadratowy!!! Do tego gradobicie !!! Do wieczora z małymi przerwami padało, wprawdzie już nie tak intensywnie ale wczoraj i dzisiaj to w sumie ponad 75 litrów wody!!!
Andrzej, dziękuję za słowa pochwały

Krzysiu, to podwyższone rabaty ziołowe. Zostały krawężniki po brukowaniu i M zrobił mi te rabaty. Mam blisko po zielone, nie muszę biegać do warzywnika Po gradobiciu na szczęście ocalało trochę nie rozwiniętych jeszcze pąków na liliach i liliowcach, co się dało z M popodnosiliśmy do pionu i myślę,że jeszcze coś zakwitnie. Oby tylko przestało już padać

Verciu u mnie tak w zeszłym roku codziennie padało i woda stała przed omem na scieżce do drewutni bo z drugiej strony jest spadek to spływało do potoczka ,w tym roku mam zmianę afrykańskie lato co jakiś czas troszkę deszczu własnie na tapecie jest przebudowa stawu M cos zaczyna wspominać o wybetonowaniu ,zobaczymy na czym stanie

Vero, kilka dni temu miałam taki huragan z ulewą, ale bez gradu. Świata nie było widać. Poprzewracało mi deski, które przygniotły krzaczki itd. Co zrobić... Piękna altanka, eleganckie wejście do domu i rośliny Twoje to przecież marzenie.Mam nadzieję, że się pozbierają i będzie ok ! Ale irysowisko mnie powaliło- jakie ogromne Ileż to pracy ! Już kiedyś nazwałam Cię tytanem pracy i to się jak widzę nie zmienia przez co bardzo Cię podziwiam

Veruś, coś okropnego taki kataklizm Mam nadzieję, że już jest mniej żle, roślinki się podniosły? Patrzę ze zdumieniem, że w tak krótkim czasie zorganizowaliście sobie nowe miejsce z domem i ogrodem, tak wielkim i już pięknie obsadzonym Podziwiam
A co z Twoim starym ogrodem? Pamiętam wspaniałe kamienne kompozycje. Nie tęsknisz?
Buziaki, miłego wieczoru

Verciu, okropna nawałnica, szkoda roślinek. Zwariowana ta pogoda ostatnimi laty.
Trawnik prezentuje się wspaniale i pięknie współgra z całością. Wprowadza spokój I altankę muszę pochwalić i dróżkę do niej.
I słoneczka życzę, bez takich ekscesów pogodowych.