Córka od 3 dni gorączkuje, ale przed chwilą porozmawiałam z pediatrą i trochę się uspokoiłam.
Tak więc wracam do ciemiernikowej opowieści
.
Wczesna wiosna w tym roku obudziła mój głód ogrodniczy. Jako, że ogrodnikiem jestem rozsądnym i nie kupuję już roślin oczami
zastanawiałam się spokojnie nad planami na nadchodzący sezon. Wiem, że chcę w tym roku kupić judaszowca Avondale i właściwie to wszystko
.
Rozpoczęłam ok połowy lutego porządki wiosenne, ale wciąż spoglądałam na smutne rabaty i zapragnęłam kwiecia. Pojawiające się tu i ówdzie irysy żyłkowane a potem krokusy, nie mogły zaspokoić mojego głodu. W dodatku, co weszłam na forum, to wyskakiwał wątek o ciemiernikach, a w nim coraz piękniejsze kwiaty
. Po długich wahaniach (bo u mnie ciemierniki coś słabo rosną - z wyjątkiem jednego meijsca) postanwoiłam kupić ze 3 odmiany. Zaczęłam szperać po necie i znalazłam ofertę Zynona. Przy wszystkich pozycjach widniało "wycofane" wiec skontaktowałam się ze szkółką, żeby dopytać o tą dziwną sytuację
. Dostałam maila zwrotnego, w którym było napisane, że całą produkcję wykupił LM Zymonowe ciemierniki
. Zaczęłam nerwowo się zastanawiać kogo mogę uprosić o zrobienie zakupów
. Jazda 60 km do sklepu raczej w grę nie wchodziła
. I wtedy mąż powiedział, że ma jutro szkolenie w stolicy
. Ale namówienie mojego M, żeby zajechał do sklepu samochodem służbowym nie jest łatwe
. Nawet jak znalazłam sklep dokładnie przy ulicy, którą przejeżdżał
. No, ale w końcu się zgodził
. Miałam czekać na telefon po 15 -tej
. Ale o 13.30 wyszłam zrobić herbatę i telefon został w pokoju
. Jak wróciłam, zobaczyłam MMS-a ze zdjęciami nigera
. Odzwoniłam, M siedział już w samochodzie, powiedział, że kupił 4 doniczki: 2 nigery i 2 wschodnie. Na pytanie jakie usłyszałam tylko, że białe. Prosiłam o zdjęcie. W końcu przyszła fotka etykiety nigera. W tym samych czasie dostałam sygnał od GosiM, że jej koleżanka jest w LM i może kupić ciemierniki. Jednak poziom jej znajomości roślin równał się temu, jaki ma mój M. Udało jej się jedynie namierzyć siewki pełnych. Przynajmniej wysłała zdjecia. Chaotyczna wymiana zdań, bo Małgorzata spieszyła się do lekarza, a koleżanka choć pełna dobrych chęci, mało ogarnięta w temacie
. Jeszcze tego samego dnia łupy dojechały do Garwolina. Okazało się, że jest tego 7 doniczek
. Na szczęście do podziału
.
Wrócił też mąż i pokazał swoje zakupy. Wbrew temu co mówił, kupił nawet ładne 2 ciemierniki wschodnie:
Gdybym wiedziała co wiezie, nie domawiałabym więcej
.
Od Gosi przywiozłam kolejna 3 szt:
W sumie to ładne, ale ja lubię rośliny architektoniczne a te raczej należą do "kwiatów do zdjęć" (tzn takcich, które ładnie wychodzą na zdjęciach, a rosnąc w ogrodzie nieszczególnie przyciągają wzrok
).
Tak wyglądały doniczki wschodnich ustawione razem (przyznacie, że z tej pozycji trudno zauważyć różnicę pomiędzy doniczkami
):
I tak stałam się posiadaczką 2 kolejnych doniczek nigerów i 5 doniczek ciemierników wschodnich - trzeba przyznać nawet ładnych - ale nadal nie takich na których zależało mi najbardziej
.
Kolejny dzień (piątek) próbowałam mobilizować wszystkie osoby, które przyszły mi na myśl, ale nie udało mi się nikogo wysłać do sklepu
. Nawet szwagier zaoferował się, że zajedzie po drodze z pracy, ale podróżuje autobusem i na tej trasie sprawdziłam 2 sklepy - niestety - ciemierników Zymonowych tam było brak
. Podziękowałam więc grzecznie i pocieszałam się myślą o ewentualnym uzupełnieniu dostawy
. I wtedy zadzwoniła Markitka ze sklepu
. Dalszą cześć tej historii już znacie
.