Kawaler probuje caly czas pozbyc sie wszystkiego z siebie. Na szczescie nie siodla
ale jezdzca i owszem.
A mamuska jest szersza niz grubsza. Dzis wyscielilam jej dodatkowo 6 kostkami slomy zytniej, w stajni i jej ulubione miejsce miedzy stajnia i ogrodzeniem, tez kilkanascie m2 (awaryjne gdyby zaczela rodzic nie zamknieta w stajni. Tu zarla swoje legowisko
Rodzic bedzie lada dzien. Jak znam moje szczescie, na dzien Niepodleglosci, kiedy zaden weterynarz nie bedzie dostepny
. Jeszcze mleka nie ma, ale miesnie posladkowe i okoloogonowe sa luzne i przy klepaniu trzesa sie jak galareta. W ksiazkach pisze ze to jeden z symptomow okoloporodowych.
Wieczorami siedze z nosem w ksiazkach i czytam nt przyjmowania porodu, komplikacji, imprintingu i zajecia sie zrebakiem. Dzis polecialam na kolejne zakupy po jodyne do maczania pepka, nozyczki chirurgiczne do ciecia blony i tp, dwa dodatkowe wiadra na wode do mycia, sterylna lignine, mam tez caly zestaw w pudelku do zrebienia (ale nie ma wszystkiego). Potrzebuje jeszcze zeby dokupic recznikow, zwykly bandaz do zawiazania ogona, zeby nie platal sie przy porodzie (elastyczny jest niewskazany, nawet weterynaryjny, bo moze odciac doplyw krwi), srodek w plynie na zatwardzenia u niemowlat-uzywa sie zaraz po urodzeniu zrebaka zeby wydalil pierwsza smolke.
Szkoda tylko ze nie sprzedaja tez weterynarzy, zeby moc jednego przywiazac za noge kolo stajni, zeby miec pewnosc, ze bede miec fachowca w razie czego