Chciałoby się, by nasza winorośl mogła być uprawiana w pełni ekologicznie, ale niestety nie zawsze nam to się udaje.

Cztery lata nie stosowałam żadnej chemii, bo rośliny były zdrowe i nic się nie działo. Niestety potem zawitał do mnie mączniak prawdziwy.
Początkowo próbowałam walczyć z nim używając sody oczyszczonej - płaska łyżeczka sody na litr wody i do tego parę kropelek mydła, by poprawić przyczepność. Soda jest bardzo skuteczna kiedy roślina jest już porażona. Zatrzymuje chorobę, działa wyniszczająco. Jednak porażone owoce już nie chcą rosnąć, pozostaje na nich czarny nalot po zabitym grzybie.

Jeśli więc zobaczycie pierwsze oznaki mączniaka prawdziwego ( owoce i liście pokrywają się białym nalotem, jakby były przyprószone mąką) warto sięgnąć po sodę. Trzeba powtórzyć oprysk w odstępach tygodniowych. Środki chemiczne mają długi okres karencji i na ich zastosowanie może być już za późno.

Jednak by tego uniknąć warto zastosować opryski profilaktyczne, już nie sodą, bo ona profilaktycznie nie działa, ale chemiczne. Zaleca się zrobienie pierwszego oprysku tuż przed kwitnieniem, a drugi po kwitnieniu. Często polecane są Topas lub Siarkol.

Moje 4 winorośle w poprzednim roku zachorowały na mączniaka. W tym roku zrobiłam tylko oprysk miedzianem i czymś na tarcznika, bo mi wyssał prawie do cna jeden krzew.
Są zdrowe.

A u sąsiada już dawno były "białe"

W ubiegłym roku również miałam na winorośli mączniaka w tym roku zrobiłam 1 oprysk wczesną wiosną Ridomilem a potem dwa razy HT i był spokój ale w ubiegłym tygodniu pokazało mi się na liściach coś takiego

Rdzawe plamy mogą świadczyć o mączniaku rzekomym, ale nigdy go nie miałam, więc nie potrafię rozpoznać. Czasem pojawiają się także, gdy liście zostaną poparzone słońce, ale dotyczy to głównie młodych liści.

Te żółte przebarwienia to mogą być jakieś niedobory, ale także, co bardzo prawdopodobne - normalny proces starzenia się liści. Najstarsze liście tak jak u pomidorów, mogły już spełnić swoją rolę, więc są roślinie zbędne i zamierają.